Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2
Zejdźciezmostunastronędobiegłazniekształconaprzez
megafonkomenda.
Poczułam,żeEryksztywnieje.Nanieszczęściebyliśmybardzo
dosiebiepodobniidlategoprzyszedłnamdogłowytensampomysł
natychmiastspojrzeliśmywstronęprzeciwległegokrańcamostu.Ale
gdybyśmynawetuciekliglinom,zostalibyśmybezsamochodu
imusielibyśmyiśćwzdłużtorówdonastępnegomiasteczkaalboprzez
lasdonastępnegomostu.Wdomuzpewnościączekałabyjużnanas
policja,boBrianiTiffanywydalibynas,chcącratowaćswojąśrednią
ocen.Anajgorsze,żetatapowiedziałby,żebardzozdenerwowałam
mamę,bopozwoliłamjejmyśleć,żezostałamporwana,anietylko
aresztowana.
PozatymmusiałamzostaćzTiffany.Coprawdaniejawpakowałam
wkłopoty,botoonaprzyszładomnie,proszącsięonie.Zdrugiej
jednakstronyniemiałabyich,gdybymsięniezgodziła.ABrian
napewnooleje.Jużposłuchałpoleceniagliniruszyłpopodkładach
kolejowych,zostawiającTiffanyprzyzimnej,metalowejbarierce.
Pewnieliczyłnato,żezwolniągozadobrezachowanie.Nie
oczekiwałamwsparciazestronyEryka,alepoBrianiespodziewałam
sięczegoświęcej.
WyjęłamzdrżącejdłoniTiffanykubekzpiwemiodstawiłam
gowrazzmoimnadrewnianypodkład.Gliniarzpewnieitakjuż
podejrzewał,żepiliśmy,aległupiobyłobyiśćostentacyjniezpiwem
wręku.Objęłamramieniem.
Chodź.
OBoże,oBoże,oBoże,oBoże.
PoszłyśmyzaErykiem.NagleTiffanywyciągnęłazkieszeni
komórkęiwcisnęłaklawisz.
Dokogodzwonisz?Doswojegoadwokata?Pomyślałam,
żemałyżarcikmożerozweseli.
Nietymrazem.
OBoże!wykrzyknęła.Mamozapiszczaładosłuchawki.
Nicminiejest,wszystkowporządku,alemamproblem.Musisz