Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MarcinKrólikRW2010Drzeworóżane
musiałprzystaćnakompromisipozwalałjejsiedziećoboknawersalce,cozkolei
kompletniegorozpraszało.Itakzaklętykrągsięzamykał.
Nadziennikarskiechałturyzabierałzesobą.Byłotootylełatwe,żeodkądpo
niebagatelnychutarczkachznaczelnymograniczyłsiędosprawkultury,zajmował
się
głównie
relacjonowaniem
wernisaży,
koncertów
inajogólniej
pojętym
trzymaniemrękinakulturalnympulsiepowiatu.
Kochaszmnie?przetrzymywałagoPaulina.
Jasne.
Przepraszam,żesiętakciągledopytuję,alegdybymniepytała,samzsiebie
prawdopodobnienigdybyśminiepowiedział.
Zabawne,żezawszechcesztowiedzieć,kiedymamzamiarwyjśćodparł,
niecierpliwiezaciskającdłońnaklamce.
Chcęmiećpewność.takdużociętokosztuje?
Narazie,mała.
Jegofelietonspadł.Oczywiścienależałosiętegospodziewać.WacławSobotka,
deklarującyprzychylnośćdlamłodychartystów,szczególnieliteratów,zawsze
znajdowałwytrych,byniepuścićBartkowifelietonu.Najczęściejprzegrywał
zwkładkąreklamową„nosampanprzecieżrozumie,żereklamatopieniądz,abez
pieniędzyniemajakrobićkultury”albozpilnymimateriałamizostatniejchwili
„spokojnie,pańskiedywagacjeponadczasowe,więcbędąjakznalazł,kiedy
zabrakniekwestiibieżących”.Żelaznympunktemkażdegonumerumusiałyteżbyć
zdjęcianoworodkówtoteżzarobek,boszczęśliwirodzicezamawialiprofesjonalne
odbitki.
DziśWacławSobotkasięspóźniał.
8