Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kiedyuratowałeśmojegobrata.
Albannicnieodpowiedział.Jegooczybłyszczały
odgorączki,aoddechbyłchrapliwy.
–Mamplan–powiedziałJakub.
*
GdyJakubwynurzyłsięznamiotu,niebomiałokolor
grafitowy.Ponurąszarośćożywiałyodblaski
popołudniowegoświatła.Jakubprzeszedłdonajbliższej
zagrody,gdzietłoczyłosięsześćosłów,odwróconych
tyłemdowiatru.Jakubprzepchnąłsiępomiędzynimi
ipociągnąłliny,którymiuwiązanebyłydwa
najmłodsze.Jedenznichryknąłwramachprotestu,
poczymposłusznieposzedłzJakubem.
Młodymężczyznaprzyniósłkoceisiodła.Stojący
pojegoprawejstronieosiołodwróciłsię,byśledzić
jegoruchy.Oczyzwierzęcia,otoczonebiałymikręgami,
kryływsobielekkiezdziwienie.Jegobokidrżały
zchłodu,leczosiołniestawiałoporu.
GdyJakubwyciągnąłzzapaskadwieszmatki
iprzykryłnimioczyzwierzęcia,jakiśgłospowiedział:
–Awięcwyjeżdżasz.
JakubodwróciłsięizobaczyłLatifa,judejskiego
poganiaczazprzedmieśćDamaszku.Miałciche,
spokojneusposobienieiobchodziłsięłagodnie
zwielbłądami.OnteżbyłwyznawcąDrogi.Jakub
przekonałsięotymwczęstopraktykowanywtych
czasachsposób.Wystarczyłojednocichesłowo,
wypowiedzianeoświcieprzezLatifa,skierowanetylko