Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dźwigającywkoszumnóstworóżalpejskich;siedzęwłaśnie
nabalkonie,palęiprzyglądamsięruchowiulicznemu.Gdymnie
ujrzała,zsiadłazezwierzęciaiwrazzesłużącymweszładodomu;
pochwilibyłaprzymnienabalkonie.Uśmiechającsięrozkosznie,
podałamirękę,potemrozsypałanastolewszystkieróżeipoczęła
mirobićwymówki,żetakdawnouniejniebyłem,żezaniedbujęją…
Wyśmiejemniepan,gdypowiem,żebyłemnatyległupi,dziś
poszedłemdoniejzformalnymioświadczynami.Alepanwcalesięnie
śmieje!Agdybympanuopowiedział,jakąkomediędziśodegrała,
śmiałbysiępanzapewne…
Starynieodpowiadał.Szlioboksiebiewcieniudrzew,pogrążeni
wmyślach.Młodzieniecjednakniemógłdługowytrzymaćmilczenia.
Począłznowu:
Tak,szanownypanie,szczęście,żeniedałemsięodstraszyć
pańskąopryskliwościąistaramsiędotrzećdopana,choćpantak
starannieunikaludzi.Chcę,abymniepanwziąłpodswąopiekę,aby
panwypędziłzemnienieszczęsnąwrażliwośćidobroduszność,
któranarażamnienacoraznowerozczarowania.Chcębyćpańskim
uczniem,chcę,abymniepannauczyłdostrzeganiaplamnakażdym
słońcu,wężawkielichukażdegokwiatu.Nauczmniepanludzi
nienawidzić,pogardzaćnimi,abędępanuwdzięcznydozgonu.
Starychrząknął;niewiadomo,czybyłtowyrazśmiechu,czy
złości.Przystanął,zmierzyłmłodegoczłowiekaodstópdogłów
irzekł:
Zanaukętrzebapłacić,paniehrabio.Czypanmyśli,żekilka
kroplipotu,którezpowodujakiejśkokietkisperliłypańskieczoło,
todostatecznazapłata?Niewiepansam,copanmówi.
O,panzemniekpi;jużwiem,żeuludzinieznajdępocieszenia,
jeślinawetpanmnienierozumie.Będęszukałuspokojeniatam,gdzie
ipanjeznalazł:wprzyrodzie!
Potychsłowachusiadłnamurawieobokdrogi.Naprzeciwrosły