Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
eleganckowystrojonymłodzieniec.Staryniezwróciłwcalenaniego
uwagiiruszyłwstronęgościńca.Akiedyusłyszałzasobąwołanie
młodzieńca,szybkoskierowałswekrokinaprzełajpoprzezkrzewy
rosnącenazboczu,jakbychciałuniknąćspotkaniazkimkolwiek.
Uciekapanprzedemną,paniepułkowniku,aletopanunie
pomożewołałzanimmłodzieniecmusimniepanwysłuchać!
Kogośprzecieżmuszęznaleźć,ktobymiporadził,komumógłbymsię
zwierzyć.Czypanwie,skądprzychodzę?Tak,możesiępandomyślić,
bowidziałmniepannadrodzewiodącejzwilli…Ależeporazostatni
tambyłem,tegopanniewie.Muszępanuopowiedzieć,dlaczegosobie
poprzysiągłem,żewięcejnogamojatychprogównieprzestąpi.
Niejestemwcaleciekawmruknąłstary,niezatrzymującsię.
ZapewneWęgierkadałapanukosza.Dobrzetakpanu.Niechpan
podziękujePanuBogu,żeśsiępozbyłtejczarownicy.Lepiejodrazu
niżpotem,gdybyłobyzapóźno…
Drogiprzyjacieluodparłmłodzieniecmelancholijnym,cichym
głosemjestpanwielkimznawcąludzi.Raztylkozdaleka
przypatrywałsiępantejniebezpiecznejkobiecieijużpanprzejrzał.
Aletakobieta,któradlapanazawszebyłaantypatyczna,miałanade
mnątakąwładzę…
Proszępanaprzerwałstaryniechmipanzaoszczędzitych
wyznań;jużdośćzaprzątałmipangłowęswymiuczuciami.Panwie,
żeprzytakichrozmowachłatwotracęcierpliwość.
Niedziwięsiępanu!zawołałmłodzieniec.Wszakija,
pozostająctakdługopodjejurokiem,niejednokrotniebyłemnarażony
nanajcięższepróby.Dziśnadzieja,jutrorozpacz;dziśjagnięniewinne,
jutrodrapieżnapantera.Jestemoptymistą;panwieotym.Nigdynie
pojmowałempańskiejzasady,abyzawszeiowszystkimmyślećjak
najgorzej.Aletuwreszcieuświadomiłemsobie,żejestemzabawką
wrękachzłej,przewrotnejkobiety.Wyobraźpansobie:wczoraj
przejeżdżaonanaswymmuleprzedmoimdomem;zaniąsłużący