Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jakdotądzniczymsięniezgodziłem.
Poprostuśledzętwójtokmyślenia.Powiedz
mijednakmoże,kimjestówStwórca,którego
istnienie,jaktwierdzisz„musi”wynikać
zistnieniaświata?
Tegoniepotrafiępowiedzieć.
Acoważniejsze—ktostworzyłStwórcę?
Topoprostugłupiepytanie!
Jaktogłupie?Przecieżsampowiedziałeś,
żezniczegonicniepowstajeiżektośmusiał
wszystkorozpocząć.Dlaczegotejsamejzasady
niewolnomizastosowaćdoStwórcy,októrym
mówisz?Zatemskądonsięwziął?
Aleprzecieżprzyznasz,żenaukaniepotrafi
wyjaśnićaniDobra,aniMiłości,aniPiękna.
Czylimusiistnieć...
Jakomłodziludzie,jeszczewszkolelub
nastudiach,pewniewszyscyangażowaliśmysię
wtakiegorąceiwsumiezupełniejałowespory,
ciągnącesiędopóźnawnocy.Zwyklekończyłosię
tonapolowaniunakolejnewarstwystojących
naswoichskorupachżółwiiwzajemnychżądaniach
udowodnieniasobieczegoś,czegodowieśćsięnieda.
Noihektolitrachwina...Doskonalepamiętamyteż
ztakichspotkańskłonnośćnaszychwierzących
rozmówcówdozasłanianiasięrównież—nie
dokońcakompetentnie—autorytetemnauki:
„Przecieżfizykakwantowadowodzi,żeniczegonie
możnabyćpewnym”.Doczegodochodziłojeszcze