Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
owyzwanie,zupełniejakbydostałwtwarzwidmowąrękawiczką.
Pociechęmógłznaleźćwswojejbibliotece.Zszedłdopiwnicy,
otworzyłukrytedrzwiistanąłprzedpółkami.Pomieszczenie
emanowałodziwnąenergią,ścianyobstawioneregałamiprzywodziły
namyślkostnicębezwątpieniatakieskojarzeniawzmacniałoblade,
punktoweświatłopadającenapojemnikizrekwizytami.Amoże
chodziłooostryzapachformaliny?Zdzisławrozejrzałsięposwoim
królestwie,anastępnieskierowałwstronęszafkiopatrzonejliczbą
2004.Stanąłprzednią,zdjąłjednozplastikowychpudełekizajrzał
dośrodka.Ach,listopadwtamtymrokubyłwyjątkowociepły.Patrzył
nakształtnedłoniewpojemnikuiprzypominałsobieówdzień.
Dziewczynamiałamiłygłosiperlistyśmiech,któryrozchodziłsię
echempoopustoszałymparkuwcentrummiasta.Niecopóźniej
przestałasięjednakśmiać...Ciekawe,czyrodzinawciążjeszcze
oszukujesięnadziejąnajejodnalezienie?Napalcuserdecznymnosiła
kiedyśobrączkę.Gacekwyjąłobiedłoniezopakowania,pogłaskał
jedelikatnie,jakbytrzymałmałekoty,niezważającnapłyn,którym
ociekały.PostronnyobserwatorzdumiałbysięczułościąZdzisława,ale
zbierałbyszczękęzpodłogigdybywiedział,naconaprawdępatrzy.
BoZdzisławczytałmartwedłoniebyłydlaniegoniczymksiążki,
wktórychludzkośćukryłasekretnąwiedzędostępnąjedynie
wybrańcom.Śmierćnieodbieranamtożsamości,naszeodciskipalców
pozostająwciążżywe,chociażnasdawnoniema.Alewdłoniach
odnaleźćmożnaznaczniewięcejpamięćwykonanychgestów,długie
monologiwjęzykumigowym,któreopowiadająlepiej,niżpotrafią
wyrazićułomnesłowa.
GdyGacekwpatrywałsięwtakiedłonie,przedjegooczyma
wyświetlałysięcałezdaniakomunikatów.Jaktomożliwe?Cóż,każdy
majakiśdarodBoga.LubodSzatana...Koniazrzędemtemu,kto
umiewłaściwiewytypowaćdarczyńcę.
CoodczytałZdzisławzrąklistopadowejdziewczyny?Nieodnalazł
najważniejszejdlasiebieinformacji,nieodkrył,jakmożepokonać
wampira-mordercę.Brakwiedzyoznaczał,żewkrótcemusiznów
wyruszyćnapolowanie.