Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Bibliotekarąk
ZdzisławGacekuwielbiałkobiecedłonie.Czyniłtojednak
wsposóbdalecewykraczającypozastaroświeckąkurtuazję,którakaże
składaćgorącepocałunkinadelikatnejskórzedamskiegonadgarstka.
Coprawda,takżeZdzisławowizdarzałosięcałowaćkobietęwrękę,
leczobiektjegoadoracjiraczejniezdawałsobieztegosprawy.
BoZdzisławnietylkoubóstwiałkobiecedłonie,leczrównież
jekolekcjonował.Leżałypotemskatalogowanenapółkach,akażdą
znichopisanodokładnądatąokreślającąmomentoddzieleniaodreszty
ciała.Upiornabibliotekazawieraławielepozycji.Gacekceniłsobie
porządek,tegomożnabyćpewnym.
OczywiścieZdzisławzdawałsobiesprawęzeswojej
przynależnościdoelityrodzajuludzkiego.Wkońcuniewieluumiało
rozpoznaćpięknowtymelemencieludzkiejanatomii.Jakżezabawni
bylinaprzykładchiromanci,którzyzliniidłoniodczytywali
przyszłość,podczasgdyonumiałwyczytaćzodciętychrąkznacznie
więcej.Przyszłość,przeszłość,każdedrgnienieteraźniejszości
wpapilarnejmetaforze!Dlategowłaśnieczułsięczęstojak
wykrzyknikwśródwielokropków,jakdeszcznadpustynią.
Zanimskupiłsięnadłoniach,kolekcjonował–jakwieluinnych
seryjnychmorderców–ludzkienarządywewnętrzne.Zrezygnował
jednakztegohobby.Przyczynabyładośćprozaiczna–trzymanie
wrękusercawrazzwątróbkąmiałopoważnąwadę–twarde
odchemikaliówutrzymującychjewtymstanie,poprostuniedawały
siępolubić.
Któregośranka,gdyZdzisławsłuchałsobiewiadomościwTrójce,
aczarnylabradoroimieniuChandraumościłsięwygodnieujegostóp,
podanoinformacjęozabójcygrasującymwblokowiskach
warszawskiejOchoty.Wszystkieofiarymordercymiałyprzegryzione
gardła,jakbyzaatakowałjejakiśwampirznajciemniejszychotchłani
Piekieł.Gacekwskupieniuprzysłuchiwałsięsłowomreportera.
„Niedobrze”...–westchnął.„Namoimtereniewystartowała
konkurencja”.Musiałcośztymzrobić,jegoreputacjazostałanarażona
naszwank,nawetjeślinikt,opróczniego,tegoniewiedział.Chodziło