Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Acóżwtymzłego?Żadnychzobowiązań,obiecuję,niebędę
chciałodciebiedeklaracjinaprzyszłość.
Jakto?
Niezałożęcipęt.Odfruniesz,gdybędzieszchciała.
Takpoprostu?Potakkrótkiejrozmowie?Wyobraziłamsobiejego
mieszkanie,awłaściwiemałypokójzestraszliwiezmiętąpościelą.
Boprzecieżmusiałabyćszara,niedopranaizmięta,skorojegowłosy
sterczały.Niejakustrachanawróble,botuniemastrachów,nie
matakichwiejskichporównań.Paryż!
Jasne,żesiębałam.Ibrzydziłamjednocześnie.Tejpościeli,
niewidzianej,ajednaklepkiej.Wejściaprzezkamienicę.Dotknięcia
przypadkowegomężczyzny,zktórymniełączyłomnienic.Odtego
wuchusłychaćwewnętrznytrzepot.Jakbypukałuwięzionywnim
robak,którychcesięwydostać.
TenmężczyznaproponowałmiOstatnietangowParyżu.
Uciekłam.Odfrunęłam.Długoniemogłamotrząsnąćsię
zezdumienia.Cozrobiłamtakiego,żemitozaproponował?
TaksamougodziłmniestarszygośćwOgrodzieLuksemburskim.
TenniebyłFrancuzem.Amerykanin.Miałrozstawionesztalugi,
wystarczyłojednomojespojrzenienapapierzciekawością,comaluje.
Kartonbyłbiały,pusty.Zalałmnieodrazuangielskimpotokiem,
tobyłaopowieść,którasięniekończyłaiprawieniemiałaprzerw,
agdyotwierałamszerzejoczy,orientowałsię,żeczegośnierozumiem
ipowtarzał,delikatnie,niedosłownie,alejakbyrobiłniewielką
pętelkę.Byłmarynarzem,jegoopowiadaniemiałomnóstwoepizodów
typu:„GdywpływaliśmydoSzanghaju...”ipotem:„WWietnamie
mieliśmyprzygodyzmałpami”.Oddawnajużniepływał,wybrałsię
wpodróż,żebyzobaczyćnietylkoporty,aletakżemiastawgłębi
lądów,naktórewcześniejniemiałczasu.Jasłuchałam,aonwciąż
mówił.Wpewnymmomencieurwałwątek,powiedział:„stańtrochę
bliżej”,delikatniepociągnąłmniezabiodraijuż,cośmuzamigotało
woczach,zamgliłonachwilę.Żadnegorozbieraniasię,dotykania,
poprostuchwilabezruchu.
O,damcicoś!powiedziałwreszcie,gdyoprzytomniał.Spod