Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
AnnaNasiłowska
PODRYWACZE
StałamwtedyprzyBulwarzeSaint-Germain,szukającczegoś
wtorbie.Sątamławki,zwyczajnemiejskieławki,choćtrudno
powiedzieć,czyktośnanichsiada,boniemożebyćprzyjemne
ogłuszaniesięprzypomocyulicznegoszumuprzejeżdżających
samochodów.Aleławkajestdobra,gdytrzebapostawićnaniejzgiętą
nogę,apotemnaudzietorbę,wktórejsięczegośszuka.Szminki,
biletu,chusteczki.
Musiałstaćzpapierosemgdzieśniedaleko,alezauważyłamgo,
gdypodszedł.
–Spodjakiegoznakuzodiakujesteś?
Topytaniezaskoczyłomnietakbardzo,żewpierwszejchwilinie
zrozumiałam,choćjużwtedyspororozumiałampofrancusku,nawet
jeśliniewszystkopotrafiłampowiedzieć.
Powtórzył.Pytaniewydawałomisiękompletnieabsurdalne,ale
odpowiedziałam.
Skrzywiłsię.Papierosporuszyłsięwjegoustachizapikował
dodołu.
–Toniejestdobryznak.
–Jakiesądobre?
–Te,któredomniepasują.Mamyniewielewspólnego.Alemoże
nawettojestokazja.
Musiałwyczuć,żejestemcudzoziemką.
–Okazja?
Byłnawetprzystojny,dośćmłody,tylkonieuczesany.Jakbywstał
właśniezłóżka.Tymczasembyłojużpopołudnie.
–Wiesz,wzasadzieniewierzęwastrologię.Jamieszkamtu,
nagórze.Moglibyśmyteraziśćdomnieispróbowalibyśmy,czy
dosiebiepasujemy.
–Takpoprostu?