Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iwyrzuceniemnieprzezokno–brutalnie,bezskrupułów!Jadobrze
wiem,żeświatniepotrzebujeskończonychartystów,boświatwnich
tonieitonieteżwtych,którymsiętylkowydaje,żesąartystami.Świat
dusisięwprzesyciepseudoartystów,taksamoświatdusisię
wprzesyciepseudoludzi!Plewy,bańkimydlane,massatabulettae
–pustkaismutek.Mojasymfonia,mojasymfoniamaobudzićludzi
wludziach,mastaćsiępoczątkiemnowegomyślenia,pojmowania
świata!DziękiBoguodzyskujęLargo–kawałekpokawałku.
Niebawembędziemożnazacząćskładaćdzieło”.
Brunozacząłgorączkowowybieraćkartkizestosuiukładać
jenadywanie.Robiłtozwielkimprzejęciem,jakbyzachwilę
wszystkomiałobyćgotowe,jakbychciałwtensposóbuchwycić
zaogonczasizatrzymaćgo.Niedopałekpapierosawystawałzkącika
ustitliłsięostatnimoddechem.Brunozasłabłiprzewróciłsię.Gdy
przyłożyłemuchodoklatkipiersiowej,usłyszałemsłabeale
równomierneodbijanietaktu.Zaciągnąłemgonakanapę.Kartki
nadywaniepowróciłydonieładu.Symfoniacałymswoimistnieniem
domagałasięnieładu,stanuentropiiijakbypowoli,potajemnie
izpełnądeterminacjąpragnęłauwolnićsięodswojegotwórcy.
Twórcależałnakanapieiwymawiałniewyraźniesłowaimimika
twarzyzdradzaławalkę,jakbyzmaganiasięzpotworem–przed
którymniemaucieczki–tymnajgorszym,którytkwiwnassamych
iwychodzizukryciawmomentachnajmniejoczekiwanych.Bruno
zacząłpłakać,bezłezzacząłpłakaćizaciskałzcałychsiłpowieki
iręcemusiętrzęsły,podsumowanezaciśniętymipięściami.Jego
potworembyłasymfonia,jakmusiędotądwydawałowrażliwaiczuła,
łatwadozranieniaistota,symfonia,którapostanowiławyrwaćsię
zprzemocyludzkiejkreatywnościimimotobyłajeszcze
niekompletna,potrzebowałaswojegostworzyciela.
Brunootworzyłoczyiprzezchwilęrozglądałsiępopokoju,jakby
byłmuobcy.Wstałgwałtownieipołożyłsięnafortepianieileżących
nanimnutach,jakbychciałjewszystkieobjąć,złapaćikazałzrobić
mitosamo,alewcześniejmusiałemzaryglowaćdrzwi
izabarykadowaćjeszafązprzedpokoju.
„Onachceuciec”–szepnął–„musimyjąmocnotrzymać.