Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Warszawa
PrzyczółekGrochowski
Czasamiwyobrażamsobie,jaktuprzychodzi.Wysiada
zautobusuprzypawilonie.Malaskęifutrzanączapkę.
Jestzima.Taktosobiewymyślam.Idzieostrożniealejką
obokbiblioteki,potemmijaprzedszkole.Wlabiryncie
zaparkowanychbylejaksamochodówszukacierpliwie
przejścia.Nicniemówi,poprostupatrzy.Pociąga
nosem,jestmróz.Śniegskrzypipodnogami.
Przechodzipodblokiemizanurzasięwciszy.Patrzy
napiaskownicęzamienionąwkwietnik.Wyschnięte
badylesterczązziemi.
Wyobrażamsobie,żejestsobotailudzienaPrzyczółku
szykująsiędoobiadu.Nagaleriachpachniedomowym
jedzeniem,słychaćbrzęknaczyń,dudnienietelewizorów.
Onzatrzymujesięcokilkanaściemetrówibacznie
obserwuje.Czasemchrząka.Potempowoliwchodzi
nadrugiepiętroigaleriądocierapodmojedrzwi.
Wyobrażamsobie,żeprofesorOskarHansenpuka
domojegomieszkanianaPrzyczółkuGrochowskim
wWarszawie.Jaotwieram,aonwtedymówi:
–Dzieńdobry,dostałempańskilist.Przyszedłem
wytłumaczyć.Wszystkosiępanupomieszało.
Apotemwchodzi.
Wyobrażamsobietowszystko,botakbybyłoowiele
łatwiej.