Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niemogęuwierzyć,żeznowutujesteśmy.
Latopamiętamjakprzezmgłęzpowoduurazugłowy,który
zaliczyłampodkoniecpoprzedniegosemestru.Zamiastimprezować
naplażyzprzyjaciółmidobiałegorana,jakplanowałam,byłam
przesłuchiwanaprzezpolicjęizmagałamsięzzespołemstresu
pourazowego.Ostatnidzieńrokuszkolnegozacząłsięidealnie,
apotem...
Liz.Ostresyknięcieiszturchnięciewbokprzywołujemnie
dorzeczywistości.
Taylor,wyprostowanajakstruna,wbiłaswojepiękneorzechowe
oczywpodiumiodgrywaprzedcałymświatempogrążonąwżałobie.
Naśladującją,podążamwzrokiemkudużymsztalugomopasanym
żałobnymkirem.UstawionananichfotografiaprzedstawiaMorgan.
Uczennicę,którautonęławlipcu.
SkupsięcedziTaylorpółgębkiem,zupełniejakjakaśupiorna
lalkabrzuchomówcy.Przychodzijejtozupełniebezwysiłkużaden
mięsieńnajejtwarzynawetniedrgnie.
Najwyraźniejmimotychwszystkichpobytówwszpitalujeszczenie
doszłamcałkiemdosiebie.Naprawdępróbujęsięskupić,ale
odpływammyślami,asłowadyrektorkizlewająsięwjednodługie
kazanie,akcentowanepiskiemgumowychobcasównaparkiecie.
Downętrzabudynkuprzenikajużjesień,powietrzepachniedeszczem,
wilgociąiświeżowypranymimundurkami.
Przyglądamsięfotografii.Morganbyłaładna,trochęprzypominała
ReeseWitherspoonzeSzkołyuwodzenia.Sprawiaławrażenieuroczej
iniepozornej,alewiem,żetototalnaściema.Wrzeczywistości
Morganmiałacharakterjadowitejżmii.Lepiejbyłojejniepodpaść