Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
O
taśmypolicyjnetworzącekorytarz.Wbutachmichlupało,gdy
dpołowyścieżkidonamioturozciągniętotrzepoczącenawietrze
szedłemmiędzynimi,boodnieustannegochodzeniawrzosowisko
przemieniłosięwbłocko.Terenwokółnamiotuzostałodgrodzony,
awejściapilnowałumundurowanyprzewodnikzpsem.Zziębnięty
przestępowałznoginanogę.Obserwowałmniebacznierazem
zeswoimowczarkiemniemieckim.
MamsięzgłosićdośledczegoSimmsapowiedziałemlekko
zziajany.
Zanimfunkcjonariuszzdążyłodpowiedzieć,połanamiotu
zatrzepotałaiwwejściustanąłjakiśmężczyzna.Miałokoło
czterdziestulat,choćnajwyraźniejusiłowałuchodzićzastarszego.
Jegotwarzbyłacałkowiciepozbawionarysów,zapewnedlatego
zapuściłwąsy,którenadawałymużołnierskiwygląd.Biały
kombinezonochronnyniezbytdoniegopasował.Mężczyznaściągnął
kaptur,spodktóregowyjrzałyczarnewłosy,uczesanetakstarannie,
jakbyzostałyodlanezformy.
DoktorHunter?NadinspektorSimms.
Domyśliłbymsięnawet,gdybymnierozpoznałgłosu:władczego,
oficjalnego,pewnegosiebie.Jasneoczyprzewierciłymnienawylot;
poczułem,żewłaśniewystawionomidobrąlubzłąocenę.
Miałpanbyćpółgodzinytemustwierdziłizniknął
wnamiocie.
„Mnieteżjestbardzomiło”,pomyślałem.
Przewodnikprzesunąłsię,żebymnieprzepuścić,zaciskającdłoń
napsiejsmyczy.Mimotoczułemnasobieniemiłeuporczywe
spojrzenieślepi,gdywyminąłemfunkcjonariuszazowczarkiem
iwszedłemdośrodka.
Pokrótkimspacerzewrzosowiskiemwnętrzewydałomisięciasne
izatłoczoneprzezkrzątającesiępostaciewkombinezonach.Światło
rozproszonepodkopułązniebieskiegobrezentusprawiałonieziemskie
wrażenie,apowietrzebyłowilgotneilepkie,znutąstęchlizny
charakterystycznejdlanamiotów.Oprócztegopoczułemzapach
świeżoskopanejziemiijeszczeinną,owielemniejmiłąwoń.