Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mogępanujeszczewczymśpomóc?dodałanapożegnanie.
Gdywyszedłemzbudynku,wcaleniebyłempewien,czymam
ochotętuwracać.Chłodneprzyjęciesprawiło,żepoczułemsię
nieswojo.Wiedziałem,żetakobietabyłatylkopracownicąwykonującą
swojeobowiązki,ato,żebyłemosobą,któraprzeżyłaobozy,niemiało
dlaniejspecjalnegoznaczenia.Spodziewałemsięjednakodrobinę
cieplejszegotraktowania.Jeśliodszkodowaniamiałybyćformą
zadośćuczynienia,tosposób,wjakijeprzyznawano,przypominał
wręczenieprezentuzawiniętegowgazetę.Idlaczegozałożonoodrazu,
żejestemŻydem?Wieluludzimylniesądzi,żetylkoŻydzicierpieli
wnazistowskichobozach.Wtymurzędziepowinnizdawaćsobie
jednaksprawęzistnieniatysiącaosóbwięzionychtamzinnych
powodów.
Przeszedłemprzezulicę,usiadłemnaławceispojrzałemnadwa
prawieidentycznebudynkistojącenaposesji,którąwłaśnieopuściłem.
WjednymznichmieściłosięBiuroONZds.RepatriacjiiUchodźców.
Buremurybudynkuzdawałysięwprostsugerowaćkryjącesięwjego
przepastnycharchiwachdramatyludzkie.Zieleństarannieskoszonego
trawnikaikolorowyogródkontrastowałyzponurymnastrojem
towarzyszącymmipodczastejwizyty.Jesiennypopołudniowywiatr
przyniósłcharakterystycznyzapachwilgotnejtrawy,tenktórytak
dobrzeznałemzdzieciństwa.Momentalnieprzeniosłemsię
wspomnieniamidoDąbrowy,donaszegowiejskiegodomuwPolsce.
Długoopierałemsiępodobnymretrospekcjom,jednaktowspomnienie
byłowyjątkowosilne.MojemyśliposzybowaływstronęWarszawy
sprzedlat,czasu,kiedybyłemjeszczedzieckieminieprzeczuwałem,
cotakiegoszykujedlamnielos.Wciągnąłemgłębokodopłuczapach
trawyimojągłowęwypełniłyobrazyzprzeszłości,które,jakdotąd
misięwydawało,pogrzebałemraznazawsze…