Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wiem,jakwyglądająpolskiesamoloty.Teniemieckie!Mój
Boże,pomóżnam!
Spójrz,tato!wykrzyknąłem,podnoszącprzedmiot,któryspadł
natrawę.Byłtakgorący,żeodrazuwypuściłemgozręki.
Toodłamkipociskówprzeciwlotniczychodparłtata.Wojsko
nasbroni.
Niemcyatakują!wciążkrzyczałaspanikowanamama
Krystyna!Gdziejesteś?
Zofia,uspokójsię!Proszęcię,niestraszdziecipowiedziałtata,
przytulającmamę.Jegosłowazagłuszałłoskotsilników.
Azawyłaprzeraźliwie,ajejskowytmieszałsięzujadaniem
okolicznychpsówizawodzeniemmojejsiostry,którawyrosłanagle
jakspodziemiiszlochajączestrachu,uczepiłasięmamy.
SamolotyleciaływkierunkuWarszawy.Pochwiliusłyszeliśmy
odległewybuchy,azarazponichnahoryzonciepojawiłysięgęste
słupyczarnegodymu.Niemieliśmywątpliwości,żewłaśnie
nanaszychoczachrozpoczynasięwojna,ajakmawiałtata,wEuropie
wszystkiewojnyzaczynająsięwPolsce.TobyłpoczątekIIwojny
światowej.Niemcyzaatakowałynasbezostrzeżenia.
Tata,mimousilnychpróśbmamy,zacząłpospieszniezbieraćsię
dowyjazdu;twierdził,żemusistawićsiędopracy.Zajmowałważne
stanowiskodyrektorawarszawskichwodociągów.Wtedytegonie
pojmowałem,aleterazrozumiem,żepostąpiłsłusznie.Usiadł
zakierownicąswojegocitroenairuszyłwstronęmiasta.Kiedypóźniej
przyjechałponiegożołnierznamotocyklu,powiedzieliśmymu,
żeojciecjestjużwdrodzedoratusza.
Byłemwtedydwunastoletnimchłopcem.Zawszelubiłemdodawać
sobielat,atakżebraćnasiebieróżneobowiązki.Tosprawiało,
żeczułemsięważny.Tegodniajednak,jaknigdywcześniej,poczułem
niepokójzwiązanyztym,żejestemnajstarszyzrodzeństwa.
Próbowałempocieszyćmamę,którawciążpłakała.Mojasiostranie
pozostawaławtyle,choćakuratuniejszlochaniebyłonaporządku
dziennym.Tymrazemjednakmiałapowód.Jateżczułemścisk
wgardle,aleniemogłemjeszczewiedzieć,conasczekało;byłem
zamłody,bymócwyobrazićsobiehorrorwojny.Chciałemzobaczyć,