Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pokrytątapetąwdrobnekwiatki,którewciemnościwyglądałyjak
identyczneplamki.Wiedziałamjednak,żenatrzecimodlewejpaśmie
tapety,wtrzydziestymszóstymrzędzieisiódmejkolumniejest
kwiatek,któryróżnisięodreszty,bomadodatkowypłatek.Ot,taki
błądwdruku,aleodczasu,gdygoodkryłam,zrobiłomisię,nie
wiedziećczemu,jakośodrobinęlżejnasercu.
Kiedytakterazpatrzyłamnakwiecistecienienaścianie,
zauważyłam,żezaczynająpulsować,towyłaniającsięzmroku,
toginącwnimponownie.Usłyszałamprzytymstrzykającydźwięk,
jakiwydajeżarówka,którazachwilęmasięprzepalić.Odwróciłamsię
izobaczyłammigocząceświatło.Sączyłosięwyraźnieodlatarni
zaoknem,przeciskającsięjakgęsta,świetlistachmurapoddolnym
brzegiemrolety.Błyszczącejpoświatyprzybywało,arozrastającsię,
pulsowaławrytmmojegosercadudniącegojakbębenek.
Rozdziawiłambuzięijużmiałamkrzyknąć,gdymigotliwachmura
zaczęłaprzybieraćludzkikształt,ajednocześniewypełniaćpokójnie
tylkoświatłem,lecztakżeciepłem.Postaćbyłanienaturalniewysoką
paniąwbłyszczącej,granatowejsuknizgalaktycznymwzorem
ibardzodługimtrenem,któregokoniecnadaltkwiłzaoknem
zaplątanywnoc.Wewłosach,ciemnofioletowychjakbakłażan,
skrzyłysięsrebrnedrobinki,wyglądającejakgwiazdy.Schyliłanieco
głowę,byzmieścićsiępodsufitem.
Basiu,Basieńko.Bardziejpoczułam,niżusłyszałamcichyszept
wmojejgłowie.
Przezmomentpomyślałam,żetoduchbabci,alewtedypostać
zaczęłasiępowolizniżać,wreszcieusiadłanabrzegułóżka,niemal
tonącwfałdachniebiańskiejsukni,iodezwałasięcałkiempoludzku:
Niejestemtwojąbabcią,azarazemjesteminią.Jestem
KrawcowąGalaktyk,prababciągwiazdiopiekunkąmarzeńzaczęła,
amnieprzeszłoprzezmyśl,żebrzmitoniemaljakzagadkaSfinksa.
MamnaimięBella,alemożeszmnienazywaćCioteczką
powiedziałajużbardziejdorzeczy,awciemnościzabłyszczałyjej
ogromneszmaragdoweoczy.Mogęzabraćciędotakiejszkoły,
ojakiejmarzysz.