Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tensen,przeczucie,czycototambyło…toprawda,
itamnaprawdęjestczybyłdompogrzebowy…
towsumiecoztego?Ciludzieumarliprzecieżgdzie
indziej,nie?Boprzecieżnietam.Apozatympocałował
wczubekgłowy
niewiesz,
czytoprawda.Założęsię,
żenie.Totylkosen.Pojedziemytam,będziesuper,
wprowadzimysięiprzekonamy,żetotylkoładny,stary
domprzerobionynadwamieszkania.
Wreszcie30czerwcawyjechalizHurleyville.Był
gorący,letnidzień.AlzabrałzesobąStephaniewozem
przeprowadzkowym,któryspecjalniewypożyczylicórka
nakolanachtrzymałaklatkęzWillymadwajpozostali
chłopcypojechalisamochodemzCarmen.Peter,który
miałwówczastrzylata,cokilkamilpytałzniesłabnącym
entuzjazmem:
Dalekojeszcze?Dalekojeszcze?
GdydotarlidodomuwSouthington,byłatamjuż
większaczęśćrodzinyAla,gotowapomócimsię
rozpakować.Carmenwysiadłazsamochodu,aAl
zfurgonetkiiprzezchwilępatrzylinasiebieona
ztwarząnapiętąizaniepokojoną,onzuspokajającym
uśmiechem.
Zanimcokolwiekzrobimyszepnęła,gdydoniej
podszedłtomoże…wejdziemysięrozejrzeć?
Jasne.Wziąłzarękę,przywitałsięzewszystkimi
iweszlidośrodka.
Parterniebyłjeszczeskończony,astolarzerobilidużo
hałasu.Wśrodkubyłomnóstwopyłu,kawałkówdrewna
iludzizmłotkamiipiłami.Alenaschodachdopiwnicy
niebyłonikogo.
GdyAliCarmenzaczęlischodzić,hałaszaichplecami
inadgłowamilekkoprzycichł.Czućtambyłostęchlizną
istarością.Nadoleschodówznajdowałsięwielkipokój,