Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MaciejŻytowiecki:SZUJERW2010
Powrótdosłużby
Niskoupadłem.Robieniezdjęćniewiernymmężom,wymuszenia,pobicia,a
terazwłamdodomujakiegośdziadka...
Nacisnąłemostrożnieklamkę,przygotowanynaskrzypnięciealbonastuknięcie
zapadkizamka.Nicpodobnego,drzwiustąpiłyprawiebezgłośnie.
Gdybymwierzyłwduchy,zpewnościądotejporywybiegłbymstamtądz
krzykiem.Wtakichwarunkachwyobraźniapotrafipłataćfigle.Naszczęścienie
należałemdotejbandyezoterycznychkretynów,którzyzdobywaliostatnimiczasy
popularnośćwśródburżujów.Jakojedenznielicznychdotkniętychodrobinątalentu
magicznego,wiedziałem,żeduchynieistnieją.
Tylkodlaczegowłoskinakarkustanęłymidęba?
Pieprzyćto.Postanowiłem,żezaryzykujęipodkręciłemmojemagiczne
światełkonatyle,nailestarczyłosił.
Białafalamojegoprywatnegoświatłarozlałasiępopomieszczeniu.Mocniej
złapałemgumowąpałkę,stanąłemwrozkroku,pochylony,przygotowanyna
ewentualnynapad.Naatakstarcaporuszającegosięokulach.
Gównopowiedziałemodrobinęgłośniej,niżzamierzałem.
Pomieszczeniebyłopuste.Cienieuciekająceprzezmoimpłomykiemniemiały
sięgdzieskryć.Barnabanieprzywiązywałwagidowystrojukrzesłostojące
pośrodkubyłojedynymmeblem.Naprzeciwległejścianiedojrzałemkolejnedrzwii
juższedłemwichstronę,kiedymojąuwagęprzykułocośdziwnego.Przykucnąłem
przykrześle,metalowymibardzosolidnym.Pośliniłemczubekpalca,poczym
przeciągnąłemnimpoporęczy.Krewpotwierdziłem,czującpodjęzykiemznajomy,
cierpkismak.
Schowałempałkęzapasek,zamiastniejwyciągnąłemrewolwer.Kogoś
niedawnoprzywiązanodotegokrzesła,byćmożestaregoBarnabę.Możeludzie,
którzygozłapali,wciążjeszczeznajdowalisięwbudynku,chociażniewiem,jak
moglidostaćsiędośrodkaniepostrzeżenie.
14