Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wstęp
Byłemanalfabetą,jeżelichodziowiarę,analfabetą,
jeżelichodziomiłość,dawałemludziomtylkonadzieję.
KsiędzaprofesoraJózefaTischnerapoznałamwlutym
1993roku.Pamiętamdobrzepierwszeznimspotkanie.Kra-
ków,hoteldlaksiężyprzyulicyśw.Marka.Naelektrycznej
maszyncegotowałpłatkiowsiane.
-Proszęusiąść,tylkosięposilęizarazzaczniemyroz-
mawiać.
Rozejrzałamsięposkromnympomieszczeniu.Nastole
maszynadopisania,wszędziestosyksiążek…Usiadłam
wfoteluzlatpięćdziesiątychiabyniewpaśćdodziury,
mocnopodtrzymałamsięnaoparciach.noto-pomyśla-
łam-duchowny,jakiegoszukam”
.Przyjechałamdoniego
zzaproszeniemdonPersony”-programuautorytetów,
osobistościiosobowościemitowanegoprzezośrodekTVP
wKatowicach.
-Niejestemanipersoną,aniosobistością,nomoże,
osobowością,aledlawielukontrowersyjną,zdajesobiepani
chybaztegosprawę?-powiedziałTischner,bacznie,ale
życzliwienamniespoglądając.
Tojamiałamzadawaćpytania,aleroleszybkosię
odwróciły.Niebyłatorozmowa,aleraczejspowiedź.Mąż
protestant,wdniuślubuniedostałamrozgrzeszenia.nNie
rzucasięperełmiędzywieprze”-zawyrokowałksiądz
wCieszynie.Mimożecórkaprzystąpiładopierwszejkomu-
nii,byłabierzmowanaiuczęszczaładooazy,nieotrzymała
świadectwaukończeniareligii,boksiądzkatechetapowie-
dział,żemaojcaheretyka.
9