Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jestempoczątkiem,czylikońcem
Zacznijmyodtego,żenieżyję...
Leżęwnienaturalnymwygięciu,twarząnamokrymasfalcie.
Stopymamlekkorozchylone,piętaminazewnątrz.Zprawejspadł
mibut.Poławełnianegopłaszczaodwinęłasięnabiodrach,odsłaniając
szaryswetericzarnespodnie.Mamotwartenieruchomeoczy,
wktórychodbijasięgasnąceświatłotegopopołudnia.
Ajednocześniepatrzęnasiebiezgóry,jakbymniektośzafraki
powiesiłnagałęzinieistniejącegodrzewa.
Ikompletnieniewiem,comyśleć.
Toniewyglądanadobrypoczątek.
Mamochotęzakląć,załamujęręce.
Robisięstraszniezimno.
Wszystkopulsuje.Jestemwpanice.Próbujęjakośzpowrotem
wskoczyć...
Chcęsiępołączyć.Patrzećodśrodka,aniezzewnątrz.
Normalnie.Popchnąćkrew,żebyznowuzaczęłasięruszaćwtętnicach
iżyłach,nabraćpowietrzawpłucapoprostusiłąwoli,poczućból
niewygodnejpozycjiizmienić,bezceregieli,jakzawsze.Próbuję
potrząsnąćswoimciałem,poklepaćsiępopoliczku.Krzyknąć,
szukającratunku.Odkaszlnąć...
Nic.
Toniezwykłe:mogęsięwślizgnąćdonozdrzyiobejrzećoskrzela
odwewnątrz.Usłyszećjakkrwinkirozpadająsię.Wznieśćsię
nanajwyższyziemskiszczytizanurkowaćwnajciemniejszegłębiny,
awtejsamejchwiliznówstaraćsięotrzećzasychającąstrużkękrwi
naskroni.Leczchoćmogęsięprzemieszczaćnaniewiarygodne
odległości,mojaświadomośćprzekraczawyobrażenie,jestemwstanie
przenikaćściany,rozumiećniezrozumiałeniepotrafięzrobićjuż
zupełnienic.Mójkrzykjestbezgłośny.