Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Dokądpanidziśjedzie?
–Bodø.TakwzasadzietoSkjebne.WOslomuszęprzesiąśćsię
wsamolotdoBodø,atamnapromdoSkjebne.A,MartaHopkins.
Taksięnazywam,znaczy.–Czerwienięsię.Brzmięjakskończona
idiotka.
Kiedykładęplecaknawadze,kobietazzabiurkaodchylasięizanim
odwracasięzpowrotemwmojąstronę,szepczecośdokoleżanki.
Gapięsięnaswojestopy,pewna,żewie,żeuciekłamzdomu.
–Czymogępaniąprosićozdjęcieokularów?
–Dlaczego?Jestjakiśproblem?–Mójgłoszaczynadrżeć,taksamo
jaknogi.
–Muszęsięupewnić,żejestpaniosobązpaszportu.–Spogląda
zamnie.–Podróżujepanisama?Bezrodzicaalboopiekuna?
–Nie,alemamsiedemnaścielat,anawaszejstroniebyłonapisane,
że...
–Nazdjęciuwpaszporciejestowielemłodszedziecko.
Przygryzamkciuk,kiedyprzysuwadokumentnabiurku,następnie
otwieragonastroniezmoimzdjęciem,jakgdybymniewiedziała,jak
onowygląda.Spoglądamnawizerunekbladejdziewczynyzdługimi
blondwłosamiiszybkoodwracamwzrok.Nienawidzęwidokumoich
zdjęćzprzeszłości.
–Zawszebyłamdrobnajaknaswójwiek–wypalam,aleodrazu
robimisięgłupio.
Kobietasprawdzamojezdjęcie,ajaściskamkurczowonaszyjnik.
Większośćbiżuterii,którązrobiłampowypadku,byładoniczego,ale
onwyszedłperfekcyjnie.Chłódjegokrawędzizawszemnieuspokaja.
Kochammetal,nieprzekazujeniczego.
Bioręgłębokiwdech.
–Przepraszam,takwzasadziejestemspóźniona.Więcgdybypani
mogła...