Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jegozdaniempowinieneśogolićsięnałyso,jeśli
chceszwyglądaćjakczłowiekobjaśniłPawian.
WolałbymtegouniknąćzamruczałKaroten,roz-
cierającśniegiempoparzonedłonie.Ateraz,skoroje-
steśmyjużpoprezentacji,możepoprosiszgoocoś
dojedzenia?
Żmudnepertraktacje,wspieranezobustronwyrazistą
mimiigwałtownymigestami,przeciągałysię.Karoten
zSzufląprzysłuchiwalisięwmilczeniu,nieoczekującni-
czegodobrego.Pawianwkońcuodwróciłsiędonichizre-
zygnowanyrozłożyłce.
Tomyśliwy,nazywasięInnu.Polowałwtejokolicy,
aterazwracadodomu,zdobyłjużwystarczacodużo
mięsaicennychskórek.wi,żetylkogłupcywyrusza
wdalepodróżbezzaprzęgu,iżeszkodamarnowaćdla
naspożywienie,boitakniedługoumrzemy.Zaplótłra-
mionanapiersi,chowającdłoniewkawachbluzy.
Naszczęściezgodziłsięsprzedaćnamtrochęjedzenia,
przenocujenas,ajutrozabierzedoswojejwsi.Mamna-
dzieję,żetamspotkamyjakiegośszamana,którydzie
wiedział,jakodesłaćnasdodomu.
Jaktowiłeś?zapytałzimnoSzuflaKarotena.
Szlachetnyibezinteresowny?
Rudzielecpokornieprzełknąłdrwinę,wywróciłnale-
strokieszeniespodniidrżącymipalcamiprzeliczył
drobniaki.
Małotego,wsumiezedwazłotezmartwiłsię.
Jamamjeszczezłotówkęipamiedziaków.Pa-
wiandorzuciłsiędozbiórki.
TylkoSzuflazesmutkiempokręciłgłową.
Wszystkozależyodtego,jaktustoinaszawaluta.
KarotenpodszedłdoInnuizsypałwjegozłączonedłonie
46