Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zmartwienialubiątowarzystwo
–Alejaktosięzaczęłoztymitwoimikoleżankami?
–Samaniewiem.Chybazaczęłosięodtegofatalnegowyjazdunanasządziałkę.
Kiedywkońcurodzicesięzgodzili,żebyśmypojechałysame.Pamiętam,żemodli-
łyśmysięoupałyprzezcałytydzień.Ikiedywymodliłyśmy,wszystkosięzepsuło.
–Nicotymniewiem.Rodzicesięzgodzili?Zawszemówiłam,żemaszlepiej,
dziesięćlatróżnicyrobiswoje.Mniewtwoimwiekunapewnobyniepozwolili
natakąsamodzielność.
–Stalemitowypominasz.
–Niewypominam,tylkomamrefleksję,żeświatsięzmienia.Iżedrugiedziecko
tozupełniecoinnegoniżpierwsze.
–Nopewnietak.Drugietoniepierwsze–logiczne.
–Aleco?Nieudałosięnatejdziałce?
–Niezdążyłosięnieudać,bokiedyprzyjechałyśmyzKarolą–aEwkazElką
miałydojechać–okazałosię,żeniemaprądu.
–Notoprawdziwypech.Musiałyściewracać?
–Niemusiałyśmy.Mogłyśmycierpliwiepoczekaćażzreperują.Tatadowiedział
się,żezakilkagodzinawarięusuną.Poprzedniejnocybyłaburza,nawetbały-
śmysię,żezaczęłasięepokadeszczów,aleprzeszła,tylkozwaliłsiętenwielki
starydąb.Wieszktóry?Szkodategodębu.
–O,bardzoszkoda.
–No!IKarolaurządziłaprawdziwąhisterię.
–Tosięodwagąniewykazała.
–Jateżsiębałam.Nasamąmyśl,żespędzimytamnocbezświatła,skórami
cierpła.
–Nodotegotobyrodzicenapewnoniedopuścili.Przyjechalibypowas.
–Pewnietak,aleprzedtemKarolapowiedziałabezogródek,comyślionaszej
Dgłupiejdziałce”.
–Wyszłoszydłozworka,dobreito.Rozumiem,żesytuacjadoprzyjemnychnie
należała.
7