Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
K.Dymek,„RotmistrzOstrowskiczyliczęśćdrugadalszychlosówNikodemaDyzmy”,Warszawa2014
ISBN978-83-7798-116-0,©byBELStudio2014
Szybkonarzuciłaszalnanocnąkoszulęipodeszładodrzwisalonu.Widząc
siedzącąprzyfortepianieordynatową,którabardzogłośnograłajakąśsmutną
inieznanąjejmelodię,pokojówkaprzeraziłasięnienażartyipostanowiłaobu-
dzićochmistrzynię.Tajednakteżjużniespałaizeświecąwrękuszławstronę
salonu.
–Cotamsiędzieje?Ktotakgłośnograiotejporze?Jestjużprzecieżpo
północy.
–Topanihrabina.Siedziigrajakąśstraszniesmutnąmelodię.Całasiętrzę-
sieichybapłacze.
–Chodź,trzebaobudzićAlojzaizaopiekowaćsiępanią.
KamerdynerAlojzmiałswójpokójnadrugimkońcudworu,wnowodobu-
dowanejoficynie,doktórejniedocierałyjużdźwiękifortepianu.Ochmistrzyni
zpokojówkąenergiczniezapukałydojegodrzwiiweszły,niosączesobązapa-
lonąświecę.
–Alojz,obudźsię,wstawaj!
–Cosięstało,pożar,niedajBoże?–zapytałstarykamerdyner,zsuwając
noginapodłogęibiorączkrzesłaszlafrok.
–Nie,panicośsięstało.Siedziwsalonieprzyfortepianieigrajakąśbardzo
smutnąmelodię.Alejakonajągra!Wyglądateżnato,żepłacze,bocałasię
trzęsie.Postawiłaprzedsobązdjęcienieboszczykarotmistrzaigadadoniego.
Chodźszybkoznami,trzebakonieczniecośzaradzić–ochmistrzynizprze-
rażeniemwoczachpatrzyłanastaregokamerdynera,pomagającmuzałożyć
rękawszlafroka.
–Któragodzina?
–Popółnocy.
–OBoże,Boże.Chodźmy,bojeszczecośjejsięstanie.
StaryAlojzznaczniewyprzedziłobydwiekobietyipierwszywszedłdosalo-
nu.Ordynatowadalejgrała,wpatrującsięzałzawionymioczymawtwarzmęża.
Gdypołożyłręcenajejramionach,poczuł,żecaładrży,alenieprzestajegrać.
Widział,żeordynatowajestwtransie,jakzahipnotyzowana,ajejgraprzypo-
minaraczejjakiśniewytłumaczalnykrzykrozpaczy.
Gdystarykamerdynerzerknąłnazdjęcieustawionenablaciefortepianu,
apotemspojrzałwtwarzKatarzyny,zrozumiałwszystko.TentwardyPoleszuk
bezbłędniewyczuł,jakatragediaijakiedylematyszarpiąsercejegopani.
–Panihrabino,trzebaspać.Jestpopółnocy,kurantyjużdawnowybiły
godzinę.
Niewidzącskutkówswojegodziałaniaimowy,starysługadelikatniezsunął
swojeręceporamionachordynatowej,chcącjejwtensposóbograniczyćruchy,
abywreszcieprzestałagrać.Taksięteżistało.Wsaloniezapanowałanagle
18