Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Niewszyscy.Bynajmniej!–odpowiedziałPołaniecki.
–Paninaprzykładbynajmniej!
–Więctoprzyjdziezczasem–odpowiedziała
zuśmiechem.
–Czasmożetakżeprzynieśćzmiany.
–Unastakmałosięzmienia–inajczęściejnagorsze.
–Alewżyciupanienwogólezmianysąprzewidywane.
–Chciałabymnaprzód,byśmyzpapąmogliprzyjść
doładuzKrzemieniem.
–WięcojcieciKrzemieńtodwagłównie,jedynecele
wpaniżyciu?
–Tak.Alemałomogępomóc,bosięmałoznam
naczymkolwiek.
–Papa,Krzemień,anicwięcej!–powtórzyłPołaniecki.
Nastałachwilaprzerwywrozmowie,poktórejpanna
MaryniaspytałaPołanieckiego,czyniezechcepójść
doogrodu.Poszliiwkrótceznaleźlisięnadbrzegiem
stawu.Połaniecki,któryzagranicąnależałdoróżnych
stowarzyszeńsportowych,zepchnąłnawodęczółno,
któremuGątowskiniemógłporadzić,alepokazałosię,
żejestdziuraweiżeniemożnanimpływać.
–Otoprzykład,czymjestmojegospodarstwo!–rzekła
śmiejącsiępannaMarynia.–Wewszystkimiwszędzie
wodaprzecieka.Iniewiem,jaksięusprawiedliwić,
boogródistawnależąwyłączniedomnie.Aleprzed
spustemkażęczółnonaprawić.
–Bodaj,żetojeszczetosamo,wktórymzakazywano
mijeździć,gdybyłemmałymchłopcem.
–Bardzobyćmoże.Czypanzauważył,żerzeczydaleko
sięmniejzmieniająidłużejtrwająniżludzie?Czasem
smutnootymmyśleć.
–Miejmynadzieję,żebędziemytrwalidłużejniż
toczółnozmurszałeinasiąkniętejakgąbkawodą.Jeżeli
tojesttosamo,cozamoichdziecinnychlat,toniemam
doniegoszczęścia.Dawniejniepozwalanominanim
jeździć,aterazskaleczyłemsobierękęojakiśspróchniały