Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Zarazzaprzęgną,zaraz,zaraz!Możetrzeba,żebym
ijapojechała?...Atymczasemniechsiębrzydkitatuśnie
gniewa,bosobiezaszkodzi.
PanPławicki,któryrzeczywiściebyłdoniejmocno
przywiązany,pocałowałjąwczołoirzekł:
–Wiem,żewgruncierzeczymaszdobreserce,ale
cotamznówGątowskirobi?
Iprzezotwartedrzwiogrodowepocząłwołać
namłodegoczłowieka,któryteżpowróciłniebawem
zmęczonyirzekł:
–Wśrodkustoiwodaizadalekowyciągnięte;
próbowałeminiemogę.
–Tobierzczapkęiruszajmy,bosłyszę,żezajechali.
Wchwilępotemmłodziludziezostalisami.
–Papaprzywykłdotrochęwykwintniejszego
towarzystwa,niżjestnawsi–rzekłapannaMarynia.
–WięcdlategolubipaniąJamiszową,aleipanJamiszjest
bardzozacnymirozumnymczłowiekiem.
–Widziałemgowkościele.Wydałmisięjakbyprzybity.
–Bonaprawdętoonjestchory,aprzytymbardzo
zapracowany.
–Takjakpani.
–Nie.PanJamiszdoskonaleprowadzigospodarstwo,
aprzytymdużopisujeorzeczachrolniczych.Naprawdę
jesttolumen14naszejokolicy.Itakizacnyczłowiek!Ona
równieżdobrakobieta,tylkodlamnieniecoprzesadna.
–Eks-piękność.
–Tak.Przyczyniasięteżdojejprzesadyitociągłeżycie
nawsi,przezktóresiętrochęrdzewieje.Myślę,
żewmieściewszystkiedziwactwaludzkieiśmieszności
ścierająsięwzajemnie,anawsiłatwiejludziezmieniają
sięworyginałów.Zwolnaodwykasięodtowarzystwa,
zachowujesięjakiśprzestarzałysposóbwobejściu
zludźmiidochodzisiędoprzesady.Mywszyscymusimy
sięludziomzwielkichmiastwydawaćzardzewialiitrochę
śmieszni.