Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wpewnymmomencieruszyłananaspolicja.Dziewczynę
zwinęlidoradiowozu,ajadostałemgazempieprzowym
pooczach.Anacholeręmitakieromanse!
piątek
Pełnadesperacja.RuszampodrywaćlachonydoLidla.
Przydzialezżywnościąvegeifittrafiłasiętakajedna
długonoga.Zagadałem,żeteżniejemmięsa,bożal
mikrówek,icobymidoradziła,bojestemniedawno
nawrócony.Jużzaczęliśmynieźlebajerzyć,koszyk
miałempełentychsojowychkotletów,gdynaglezjawiła
sięjejmatkaizaczęłakrzyczeć,żemamtrzymać
dystanssanitarny
dwametry,boinaczejtoonawzywa
obsługę.Powiedziałemstarejbabie,żebyodrazu
wezwałacałysanepid,bopewniemawszywewłosach
ipchłynadupiealbocośgorszego.Młodaryk,stara
wrzask.Wywaliłemzkoszykawegańskątruciznę
iposzedłemkupićnormalnąkiełbasę.
Pojakimśczasiedostrzegłem,żenakasiesiedziniezła
blondi.Miałaprzyłbicę,więcobczaiłem,żedziubekuniej
niezły,awaryzawodowonapompowanesilikonemjak
pontonyusióstrGodlewskich.Pogadałemwswoimstylu,
aonasięuśmiechałainabijałaproduktynakasę.Już
miałemprzechodzićdokonkretów,gdynagleludzie
zaczęlisiędrzećzkolejki,żemamnietamowaćruchu.
Ciężkowyrwaćjakąśnowągąskęwtychczasach.
sobota
Niepoddajęsię.Zaczynampolowaniawkościołach,
bojużtylkooneotwarte.Wkatedrzenamszykilka
starychbab,alejamamsprytnyplan.Poceremonii
zachodzędoksiędza.Przedstawiamsięiznabożnąminą
mówię,żechciałbymdojakiejśgrupyaktywistów
katolickichprzystąpić.Bronićpolskiejwiaryiczci
wielkiegoJanaPawłaII.Kombinuję,żewtych
nawiedzonychgrupachmusząbyćjakieśwyposzczone
namaksadupencje,którymzdrowoodbijaodnadmiaru
wodyświęconejijakiśdobrybolecimsięprzyda.Klecha
chwytahaczykizapraszamnienarozmowęo„polskich