Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Obliczaprowokacji
ipodszedłdookna,abyzyskaćchwilęnazastanowienie.Spojrzałprzezprzy-
brudzonąszybęwdół.Naulicykierowcazaładowanejskrzyniamiciężarówki
ijakiśzdenerwowanyprzechodzieńkrzyczeli,wygrażalisobiepięściami…
Zwykłakłótniauliczna.
—Posmutnieliście.Aleniemartwciesię,towarzyszuArtuzow.Totakże
imojaoperacja.Niebędzietakźle.Wszystkojestpodkontrolą.Wyróbcie
swoje.Amniepozwólciesobiepomóc—Mienżynskipyknąłdubeltowo
zfajki.Dwaobłoczkiuniosłysiębłyskawiczniekużarówcezawieszonej
podsufitem.
—Aledobrze,wracajmydosednanaszychustaleń.Albonie—strzepnął
niewidocznedrobinypopiołuzmankietówmarynarki.—Niemaciemoże
ochotynamocnąherbatę?Takązsamowaru,anieparzonąwimbryku?
—NieczekającnaodpowiedźzaskoczonegoArtuzowa,podszedłdodrzwi
igłośnozawołałwgłąbkorytarza,jakbytoonbyłtutajgospodarzem,
aniegościem.
Przeznastępnągodzinęuzgadnialikolejneposunięciaoperacyjne.Atmos-
ferasięprzejaśniła,anawetpozwolilisobienażarty,którezgodniekwitowali
śmiechem.Dlaobusytuacjawróciładowzględnejnormy.Obajtrzymalisię
wkleszczach,obajznaliswojebłędy,któremogąujawnićwraziekoniecz-
ności.Relacja,wktórejparadoksalnieobajczulisięwmiarękomfortowo.
Prostezależności,znanewichinstytucjiodjejpoczątków.Musiszzawsze
miećbrońwpogotowiu.Inieustaniesprawdzać,czytwójadwersarzniema
lepszej.Chceszpokoju,szykujsięnawojnę.Zawsze!
–42–