Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nigdyniezapomnę
Napiaszczystejdrodzemałegomiasteczka,ztyłu
zabudynkami,dwajchłopcybawilisiębeztrosko.
Azabawąbylitakzajęci,żeświatapozaniąniewidzieli.
Tojeden,todrugi,siadalinapiaskuczarnejdrogi.
Nabieralipiasekdokrótkichspodenek,chwytając
napełnionenogawki–biegliwarczącjaksamoloty,
udając,żelecądozbudowanychuprzedniomiasteczek
zpiasku.Bombardowaliterenynieprzyjaciela,akurzu
byłoprzytymconiemiara.Chłopcy,takjedenjakidrugi,
umorusanijakprzydrożnekamienie,podobnibyli
doczarnejwyboistejdrogi–drogijakżetrudnegoich
dzieciństwa.
Nicwięcdziwnego,żepokilkuminutachzabawy,
zczarnychtwarzywidocznebyłytylkooczyJanka,koloru
niebieskiegoibrązoweJurka.Kłótnieinieporozumienia
brałyjednakgóręnadichrozsądkiem.
–Tojalepiejtrafiłem,bowsamśrodektwojego
miasteczka–wrzeszczałJanek.
–Ajatwojecałkiemzasypałem,niemaanijednego
odkrytegodomu.Twojemiastocałkiemzniszczyłem,
aumniesądomyjeszczeniezasypane–krzyczałJurek
–tojazwyciężyłemijestemlepszymlotnikiemodciebie.
Obajchłopcy,mimoczęstychkłótniwczasiezabawy,
bardzosięlubiliidotychdrobnychsprzeczekjużbyli
przyzwyczajeni.Codziennie,gdytylkosłońcewstało,byli
zawszerazem.Janek,ośmiolatek,zdałdodrugiejklasy