Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
uniegoabonamentułączniezrouteremiwzmacniaczem.
Potygodniujejlistarzeczydozrobienia,sprawdzenia
lubdokupieniaobejmowałajużdwiekartki,które
pokreśloneistaleaktualizowane,wisiałyprzypięte
magnesamidolodówki.Nigdyniepodobałjejsięten
zwyczaj,aleschowałaswojeobiekcjedokieszeni,
bookazałsiębardzopraktyczny.Zdecydowanie
wygodniejiszybciejsięgałosiępodługopisleżący
napółeczcenadblatemkuchennymidopisywało
nakartcekolejnąrzecz,niżuzupełniałolistęwnotatniku
wtelefonie.
Zgłosiławurzędziegminyodbiórśmieciize
zdumieniemdowiedziałasię,żedla„jej”wsijest
onprzewidzianytylkorazwmiesiącu,niezależnie
odrodzajuodpadów.Wzwiązkuztymnakartcepojawił
siękolejnyzapisozakupiedużychpojemnikówzklapą.
Gdyparędnipóźniejztrudemwyjmowała
jezsamochodu,zposesjiobokwyszłasąsiadka,pani
Rozalia.Prowadziłarower,ubranawpasiastysweter
idługie,grubespodniewpuszczonewkalosze.
Dzieńdobry,paniAlinoprzywitałasię.
Dzieńdobryodsapnęła,szarpiącostatnipojemnik.
Apocóżsiępanitakmęczy?zdziwiłasiękobieta.
Możnabyłozamówićprzezinternet.Kurierwszystko
tudowiezie…Tylkoczasamizimąjestproblem,gdydroga
nieodśnieżona…
Alinazdębiała.Spodziewałabysięwszystkiego,alenie
tego,żestarsza,przygarbionasąsiadka,wznoszonym
ubraniu,mieszkającawmiejscu,gdziediabełmówi
dobranoc,będzierozmawiaćzniąozakupachwsieci.