Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
obrusa.
Deszczgrzechotałoblaszanydach,awilgoćotulała
jakkoc.Wiedziała,żeniepowinnatutajbyć,ale
pragnęłazobaczyćtwarzojca,gdyobrusukażesię
wpełnejkrasie.Planowałatoprzezcałydzień
iwymknęłasię,gdytylkoskończyłjejczytać,podczas
gdyajapomagałamatcesięubrać.
Miałanadzieję,żezarazprzyjdą.Niewygodniebyło
klęczećnapółce.Drobinkibruduwbijałysięjej
wkolanaimusiałaścisnąćpalcaminos,żebynie
kichnąć.Zmieniłapozycję,żebydaćwytchnienie
nogom,awtedystopaześlizgnęłasięzpółki.
Oho!Cotamrobisz,mała?Znowucośknujesz?
Podskoczyła,kiedyzabrzmiałdonośnygłosAfzala
Khana.Mężczyznasięgnąłdogóry,chwyciłzastopę
iprzyciągnąłdokrawędzi.
Ciiiszepnęła,usiłującsięwyrwać.Puśćmnie!
Zejdź,panienko.Memsahibsięrozgniewa,jeślicię
tutajzobaczy.Pozatymubrudziszsię.
Ciii!powtórzyła.Chcęzobaczyćobrus!
Gdziejestaja?
Umatkiwpokoju.Myśli,żeleżęwłóżku.Proszę,
niewołajjej.
Roześmiałsię.
Nieróbtakichwielkichoczu!Ktobyuwierzył,
żemaszdwanaścielat?Mojacórkajestwtymsamym
wiekuiniedługosięzaręczy.Aterazbądźcicho.Zaraz
otworzędrzwi.Wyglądamelegancko?
Obróciłasięiobrzuciłagobadawczymspojrzeniem.
Miałnasobiebiałąwykrochmalonątunikę
zwypolerowanymimosiężnymiguzikami,szafranowy
turbaniszarfę.