Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kalinowskateżotymniemyślała,ależelitościwabyła,
nakarmiłają,napoiła,posłałajejnakanapceinawet
ubraławewłasnykaftan,boubranie,którejejdała
ge​ne​ra​łowa,byłowłach​ma​nach.
JakomienieprzyniosłazsobąJóziatekturowepudełko,
gdziechowaładaryswejopiekunki.Byłytamwstążeczki
odpłótna,pudełkaodpastylek,kilkakłębkówwłóczki
czerwonej,staryskórzanypasekzklamerkąitym
po​dobnegraty,któredzieciradezbie​rają.
Kalinowski,zajętynowątroską,stanąłprzednią
iznie​nackaza​gad​nął:
Czyśtyniewi​działa,gdziepanicho​wałapie​nią​dze?
Dziewczynkabałasięgooddawna,terazjeszcze
bar​dziejpo​częłasiętrząśćipła​kać.
Dajjejspokój!Jasamawybadamrzekłamatka.
Tyzjedzcoś​kol​wiekiza​śnij.Trze​ciąnocczu​wasz.
Niemamczasu.Niechmimamadadwieścierubli.
Za​razjadędopro​bosz​cza.
Kalinowskaotworzyłakuferidobywszystarypugilares,
dałamudwiesetki.
Chceszzgórytakdużodaćzakwa​terę?spy​tała.
Zakwa​terędlage​ne​ra​ło​wejod​parłgorzko.
Jakto?
Powiedzielimi,żeniebyłemupoważnionyprzeznich
dowydatkównapogrzeb,żeichokradłemnaspółkę
zksiędzemistolarzem.Tedywziąłempogrzebnaswój
koszt.
Toileżnatowy​dasz?spy​tałaprze​ra​żona.
Albojawiem,możewszystko,comam.
Starakobietaspuściłagłowęichwilępasowałasię
zsobą,wresz​cierze​kła: