Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałII
Nawodnemieszkanie
Powolinoccorazgłębszaiciemniejszazapadać
poczęła,azniącichłytetysiączneszmerynatury,które
tylepoezjinadająnocomletnimwnaszymkraju.Mgła
nadrzekąopadłaniskoizakryławszystkosobą,tak
żewidaćbyłotylkoszczytydrzewprzeciwnegobrzegu.
Resztarozpływałasięwemgle.
Młodzieniec,napiwszysięwodywrzece
iodpocząwszysobienieco,począłprzemyśliwaćnad
tym,wjakisposóbterazzająćsięprzygotowaniem
pieczystegozcombrajelenia,combra,którytak
dziwnyminiespodziewanymsposobemdostałsiędok
jego.Ogieńniebyłoznówtaktrudnorozniecićinie
otomuszło,alelękałsię,bydymiblaskniezdradził
jegosamotnegopobytuwtejpuszczyleżącejnakraju
MorawyiŚląskaiużywającejzłejsławy.Mówiono,
żekryjesięwniejmnóstwozbójców,którzynapadają
irabująpodróżnychikupcówprzedzierającychstędy
kuKrakowowi.Żebytojeszczetylkorabowano,
tomniejsza,alezabijano.Młodzieniecniemiałwiele
dostracenia,boopróczkożuchaimieczanicnanimnie
było,aleikożuchwowychczasachbyłcośwart,
amieczniemieckibyłrzecząbardzonawetcenną.
Moglisięwięcnaniegozbójcyzłakomić.
Zdrugiejjednakstronyniepodobnabyłowytrzymać
całąnocbezogniawśródtegochłodnegoiwilgotnego
powietrza,wobecdzikiegozwierza,któregoponureryki
wmiaręposuwaniasięnocyrozlegaćsiępoczęły
popuszczy.Niepodobnanakoniecnicniejeść,mając
nasobiewybornycomberjeleni.Chłopakcałydzieńnic
prawiewustachniemiał,boćkawałekpodpłomyka
iseranicnieznaczył;głodnybyłbardzo.Bądźcobądź
postanowiłrozpalićognisko,wyszukawszywprzódy
jakiedogodnepotemu,ukrytemiejscenadrzeką.