Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
KaiOshirosiedziałwygodnierozpartywfoteluznawpół
przymkniętymioczami,słuchającmuzyki.Długienogiwyciągnął
naśrodekpokoju,aszczupłe,zgrabnedłonieułożył
napodłokietnikach.Rozkoszowałsiękolejnyminutami,któredocierały
zkolumntakustawionych,bydźwiękkoncentrowałsiędokładnie
nanim.
Chwilarelaksuzostałagwałtownieprzerwanaprzezwysoki,
przenikliwykrzyk,któryrozległsiętużobokjegodomu.Mężczyzna
poderwałsięnanogi,natychmiastczującspięciewcałymciele.
Jednymszarpnięciemotworzyłdrzwibalkonowe,którezaprotestowały
przeciwkotakiemutraktowaniudonośnymskrzypnięciem.Wyszedł
nabalkongotowyprzekląćkobietę,którawrzeszczała,jakbycoś
obdzierałozeskóry.
Słowazamarłymunaustach,gdyzobaczył,codziejesięnaulicy
zaledwiejednopiętroniżejodniego.Krzyczącaprzeraźliwiekobieta
leżałanaziemi,próbującwyrwaćsięzuściskuklęczącegonadnią
mężczyzny.Wierzgałarękamiinogami,szarpałasięibłagała
opomoc,któranienachodziła.Jejsukienkabyławkilkumiejscach
podarta,odsłaniająckoronkowystanikipełnepiersi,naktórekapała
krewzporanionychprzedramionidłoni.
Jednakklęczącynadniąmężczyznanieinteresowałsięjej
wyglądem.Otwierałszerokousta,próbującsięgnąćkujejszyi
ikąsającdrapieżnieporękach,którymiodpychałagozcałychsił.
Najbardziejzaskakującywtymwszystkimbyłjegowygląd.Miał
zwykłąkoszulęwgranatowąkratkęispodnieodgarnituru.Siwe,
zmierzwionewłosyopadłymunatwarz,częściowoprzesłaniając,
aleKaiitakmógłdostrzec,żenapastnikjużdawnoprzekroczył
siedemdziesiątkę.Nieopodalleżałokilkajegorzeczy,wtym
urzędniczyneseserijakaśksiążka,którejkartkiprzewracałwiatr.
Nauliczcebiegnącejpomiędzyjednorodzinnymidomamirzadko