Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wwątpliwośćsłowakrólazwierząt.
Rozgniewanylewpostanowiłzasięgnąćwspornejkwestiiopiniimieszkańców
lasu.Każdezezwierzątprzybywałonatychmiastnajegowezwanieidrżącprzed
groźnymwładcąskwapliwieprzyznawałomurację.
SynparyniewolnikównależydoIwapadałajednoznacznaodpowiedź.
Nakońculewwysłałposzakala,abyionpowiedział,cootejsprawiesądzi.
Szakalznalazłjakąśwymówkę,którachwilowozadowoliłakrólazwierząt.
Pojakimśczasieniemógłsięjużuchylićodponownegowezwaniaistanąłprzed
obliczemswegopana,wbezpiecznejodniegoodległości.Lewdostrzegł
goizawołał:
Hejty,leśnyuczony!Coterazporabiasz?
Anoszukamliścidokąpielinoworodka,gdyżmemuojcuurodziłosiękolejne
dzieckoodpowiedział.
Twemuojcu,czytwojejmatce?zapytałrozbawionylew.Pierwszyraz
słyszę,abymężczyźnirodzilidzieci.
Awięcmężczyźniniemogąrodzićdzieci?upewniłsięszakal.
Atypowiedziałeśhienie,żenowonarodzonychłopakjesttwój.Innymisłowy
skłamałeś?Oddajwięchieniejejchłopca!
Zawstydzonylewmusiałzwrócićhieniedziecko,októretakdługotoczyli
zażartyspór.
Mułiosioł
Żyłniegdyśczłowiek,którymiałmułaiosła.Pewnegodniapostanowiłwyruszyć
wdalekąpodróżhandlową.Zgromadziłprzetolicznetowary,załadował
jenazwierzęta,poczymkrzyknąłnanieiruszyłwdrogę.
Bardzozależałomunaczasie,więcpodróżowałbezwytchnienia.Słońce
kończyłoswąwędrówkęponiebieichyliłosięjużkuzachodowi.Drogabyła
bardzotrudna,ciągletrzebabyłosięwspinaćkugórze,lubostrożniespuszczać
sięnadółpostromychzboczach.Osiołbyłznaczniesłabszyodmułaiwkrótce
ciężkietowaryzaczęłycorazbardziejprzygniataćgodoziemi.Początkowo
dzielnieznosiłwszelkieniewygody,aleniedługopotemzmęczyłsięiztrudem
łapałoddech.Kiedyjużcałkiemopadłzsił,zwróciłsiędomułazpokornąprośbą:
Omójbracie!ZaklinamcięnaAllaha!Weźnaswójgrzbiettrochęmoich
rzeczy.Wieszdobrze,żeAllahstworzyłcięzwierzęciemsilnymiwytrwałym.
Mogęsięnadtymzastanowićodpowiedziałmuł.Alecozatodostanę?
Rozsławiętwojeimięistanieszsiębardzoszczęśliwy-zapewniłosioł.
Słyszałeśpewnie,jakmówiąludzie,żeprzyodrobinieszczęściamożna
nabawełnianejnitceprowadzićwielkiegobyka.
Nieoszukaszmnie.Skorojeszczeidziesz,tonieśswojerzeczydalej.Gdy
padniesz,stanieszsięsmacznymkąskiemdlasępazachichotałmuł.
Pomóżmi,naAllaha!ponowiłprośbęzrozpaczonyiprzelęknionyosioł.
Przestańmnienudzićodburknąłmuł.Niczegomiterazniebrak.Ani
ziarna,aniteżsiana.Możeszsobiezdychać.
Obiadami,biada!zawołałosioł.BraciepomóżmiwimięAllaha,gdyż
niemamjużsiły.
Agdzieżjesttentwójbrat?odparłwynioślemuł.Przecieżniemam
ztobąnicwspólnego.Jestembratemkonia.Nawidokwarownegogrodurozsądny
człowiekprzyznabezdyskusji,żejestonwiększyodmiasteczka.
Niechniecieszykurywidokpatroszonejsiostrypróbowałreplikowaćosioł,