Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przeczytałem,istniałyduchy!O!Dowiodę!Iłyknąwszy
japońskiejherbaty,rzuciłsiędopółkipo
Narodziny
tragedii
Nietzschego.Jakieniema!Coniema!
Krzyczałdoczarki,potrząsającksiążką,zktórejlada
momentwysunęłybysięźleklejonekartki,tymczasem
natomiastwypadłykościotrupmuszkiorazwłos.„Dałbym
głowę,żetenwłosbyłczarny,kiedyostatnioczytałem
todzieło”pomyślałzfrasunkiemprofesorSabroży
ipogładziłsiępołysejjużczaszce;niestety,nawetwłos
imuszkabezbursztynuniedowodziłyistnieniaduchów.
Sabrożypatrzyłwzielonypłynwczarceizdawałomusię,
żepodmętemcośsięzniegośmieje…Przybliżyłczarkę
doust,chciałpołknąćtenśmiech,leczimbliższejego
ustabyłytoni,tymgniewjegomniejszy,auczucia
pieściwsze,muskałherbatę,jakgdybynieomalskładał
pocałunek!Zamknąłoczyipoczułrozkosznystykztym
całymSjen-Cy.Niestetychwilępóźniejwszystkosię
skończyło,otworzyłoczygwałtownie,gdyżniechcący
zanurzyłnoswherbacie,ujrzałwłasneodbicie,tylko
brzydsze,niżpodejrzewał,upuściłczarkę,która
roztrzaskałasięobiurkoizalałarękopis…Zielonykleks
utworzyłplazmatycznynapis:
MANDRAGORYCZNYSOBOLTWÓROBLUBIEŃCA
Kraków,29kwietnia2016