Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mamwgłębokimpoważaniu,cosądząomnieludzie
sąsiedzi,wykładowcyitestudenckiedupki
zpolibudy.Mimotopodejrzewam,comogąmyśleć.
Jestemświadomy,żelaskimająmokrowmajtkach
namójwidok,afacecinajchętniejbymniezajebali
izakopaliwpodmiejskimlesie.Dziejesiętakdlatego,
żekobietylubiąpopieprzonychgości.Wydajeimsię,
żenaprostujątakiego,ugładzą,żezmienią
gozpo​miotusza​tanawanioła,żewy​ba​wiąodezłego.
Facecizkoleinieznoszątakichjakja.Wyczuwają
zagrożenietotakisamczyinstynkt.Pierwotnąrolą
mężczyznyjestzapładnianie,agdynahoryzoncie
pojawiasięinnyalfa,doktóregolgnąwszystkie
sa​mice,na​leżysięgopo​zbyć.
Tylkożeniktnietkniemniepalcem,niespojrzy
krzywowmoimkierunku,niepowiesłowa,bowie,
żeporachujęmukości.Ajeślijeszczetegoniewie,
tosiędo​wie.
Chłopakizrokubojąsięmniejakzarazy.Isłusznie.
Złasławamniewyprzedza.Chybaniemanauczelni
osoby,którabyniewiedziała,żemamnakoncie
wyrokzazabójstwo.Tak,zabiłemczłowieka,czterylata
temu.Iodrazusprostujętoniebyłwypadek,chociaż
takąlinięobronyprzyjąłmójobrońcaitakorzekł
wysokisąd.Podczasrozprawybiegłapsychiatra