Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakbycośsięniezgadzałowtorbie.
Skazaniwłaśnieodbieraliprzypisaneimwory.
Wyrokowcówodaresztowanychłatwodałosięodróżnić
pouniformach.Cipierwsimielinasobiezgniłozielone
drelichy.Rozmiarowozaduże,wisiałynanichjak
nałachmaniarzach.Spodrozpiętychdrelichów
wystawałyimprywatneciuchy.Aresztancichodzili
wubraniachzwolności.
PozakupachmatkaCinawróciłazBobkiemdosali
widzeń.
TamcikupiłammówiłaCinowizparę
drobiażdżków.
Pocokasewydajesz!ochrzaniłCino.Jaktylko
tytońchciałem.
Azjeszsecosłodkiegoizjakiegoowockaztymi,
coztobąwceli.Towiluterasiedzicie?
Obecnietoja,takirówniastygostekzOstrołęki
ijedenświeżutki,takimałyikudłaty.Tenkudłatyzato,
żenajmniejsiedzi,tomusiponassprzantać.
Wszędziefalazaśmiałsięojciecnawetwciupie.
Jakafala?!Przecieżwdupęgonieładujemy!
oburzyłsięCinoitłumaczył:Jakdorzucąnam
czwartego,tokudłatybędziemiałbankowowieczny
spokój.Naraziemusisprzantać,żebyniewyrwać
strzaławpysk.O,patrzciewskazałniepozornego
szczurkawchodzącegowasyściestrażnikadosaliten
łebek,coteraidzie,siedzizemną.Onzdzianej
ostrołękowejrodzinyiodjegoojcatiwikazdividi
nastałepodceląmamy...Mniepowinęli,aonsamsię
naglinyzgłosiłitaknamentownigada:„Przyszłem,
bojakszukałymniepolicjanty,tojaakuratniebyłem
wdomu”.Kozak,co!Alecoztympapugiem,przyjedzie
domnie?Bojaknie,tozniegozrezygnujęisam