Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
GdzieśdalekostądRW2010StanisławTruchanTAOARIADNY
wiedziałaodrodzicówstałwtymmiejscujeszczepoprzedniegolata.Rodzicepoka-
zywalijejzdjęcietegoprzybytkudośćwątpliwejhigieny,ozdobionegoogromnym
graffiti:MYTUBYLI(śmy);owonśmy”dopisanebyłoinnymkolorem,niebieskim,
podczasgdynapismajuskułączerwieniłsięjakkiściejarzębinywewrześniu.
Wszystkowskazywałonato,żechłopakwniebieskiejkoszulceodwiedziłTrzciniec
wczasach,kiedywygódkaomijanaszerokimłukiemprzezwszystkichpozanieule-
czalnymimasochistamijeszczesobiespokojniestaławtymmiejscu.
Elwiraprzemierzyłapoczekalnięiwyszłanaplacykpoprzeciwnejstroniebu-
dynku.Kujejzaskoczeniunieznajomyjużtambył.SzedłwkierunkuulicyZielonej,
omijającejcentrumTrzcińca,wtymsamymkierunkucoona.Ewertowiespędzali
urlopwgospodarstwieagroturystycznymnaPodleśnej,zatrzecimskrzyżowaniem.
Notobędzienampodrodzepomyślała.Wzruszyłaprzytymramionami,bo
przecieżniezamierzałazawieraćztymchłopakiemznajomości,nieuważałateż,by
potrzebnajejbyłamęskaeskorta.Trzciniecuchodziłzamiasteczkowyjątkowospo-
kojneibezpieczne,nawetwśrodkunocy.
Uśmiechnęłasięnamyśloprzedmiocieschowanymnadniemałegoplecaczka.
GospodarzmiałsześcioletniegosynkaiElwirakupiładlaniegowZaklikowicach
upominek:pistoleciknawodę.Niechsiędzieciakdobrzebawiwwielkanocneponie-
działki.Ciekawe,czygdybywyciągnęłaniby-broń,bynastraszyćjakiegośnatręta,
ktokolwiekdałbysięnabrać...
Powoli,bezpośpiechuprzeszłaprzezplacyk,omijającsamochodyzaparkowane
przedbudynkiemstacji.RuszyłaZielonąpodgórę,trzymającsięwodległościkilku-
dziesięciumetrówodchłopakawniebieskiejkoszulce.Terazdopierozauważyła,że
nieznajomyściskapodpachąniedużypakunek.Wyglądałotojakprzesyłkapocztowa
szarypapier,przezroczystataśmaodbijającapromieniesłoneczne.Paczuszkamo-
głazawieraćksiążkę,jakieśczterysta,najwyżejpięćsetstronstandardowegoforma-
tuA5.
24