Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
GdzieśdalekostądRW2010StanisławTruchanTAOARIADNY
ZaniosęobiecałDaniel,odbierającodniejpakunek.Nanazwiskoadresata
nawetniespojrzał,odłożyłtonapóźniej.Agdybymnikogoniezastał...toco?
Niebójsię,ktośznichnapewnobędziewdomuzapewniłagostaruszka.
***
ElwiraEwertbyławzłymhumorze.Iniewiedziaładlaczego.Bochybaniezpowodu
wczorajszejrozmowytelefonicznejcototonie.
Odebrałaswójpierwszydowódosobisty,wróciładopustegomieszkania,zacią-
gnęłarolety,bosłońcezaczęłojużzaglądaćdookienodpołudniowegozachodu,
apotemzadzwoniładopewnegowarszawskiegoantykwariatu.Panienkapodrugiej
stroniezapewnepoto,bysiępopisaćswojąrozległąwiedzązapytała,czyElwira
jestmożekrewnąsłynnegoprzedwojennegowydawcy.Iniebyłapierwsząosobą,
którazadałajejtakiepytanie.AtoElwiręzawszeirytowało.
Nie,przecieżpanipowiedziałam,żeEwertprzeznw”wyjaśniła,starającsię
niepodnosićgłosu.Chybaniezupełniejejsiętoudało.Takrótkotrwałairytacjaroz-
wiałasięjednaknibydymekzpapierosanaporywistymwietrze.
Teraz,kilkanaściegodzinpotamtejrozmowie,nastrójmiaładośćpodły,itood
samegorana.Zupełniejakbywstałalewąnogązłóżka.Aprzecieżwtrakciejedno-
dniowegowypadudoZaklikowicniewydarzyłosięnictakiego,comogłobypopsuć
jejhumor.Tobyłajednodniowaijednonocnaprzerwawbeztroskichwakacjach,ba-
nalnapodróżosiemnastolatkidorodzinnegomiasta,gdzieczekałnaniądowódoso-
bisty.Elwiraniemiałażadnychpowodówdozmartwień,niktteżjejnienadepnąłna
odcisk,niepotknęłasięranoodywananiniezgubiłagrzebienia.Nawetupałzabar-
dzojejniedoskwierał.
KiedypociągZaklikowiceKrakówzatrzymałsięnastacjiwTrzcińcu,nicsię
podwzględemjejnastrojuniezmieniło.Elwirędrażniłwidokludziopuszczających
wagony,rowerzystównapobliskiejulicy,anawetgołębinadachubudynkustacji.
Gdybymiałajakośopisaćswójstanducha,powiedziałaby,żejesttokombinacjazło-
22