Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zostałrozkazopowszechnymodwrocieiżePrzemyśl
ponownieotoczyliRosjanie.Otrzeciejmiotaliśmysię
zlampamipośródwozównarynku.Zapakowaliśmysię,
aoczwartejwyruszyliśmy.Byłociemno,choćokowykol.
TrzydnitemujeszczebyłemwBudapeszcie,ateraznic
nierozumiałemztegowszystkiego,leczmiałem
wrażenie,żejadęgdzieśuciekającprzedRosjanami.Może
nietylejadę,cojestemwieziony.Odkądznajdujęsiępod
wojskowymdowództwem,nieodczuwamżadnej
samodzielności,dziwne,aletakjest:niejadę,leczmnie
wiozą,nieoglądam,alecośmipokazują.Przyjechaliśmy
furamipodkwateręgłówną.Ostreświatłotrzypiętrowego
budynkuwnagimogrodzie.Byłtobudyneknaczelnego
dowództwa.Spiącyizmęczony,znalazłemsięnadworcu
kolejowym,gdzieznowuusłyszałem,żezarządzono
powszechnyodwrót.Wdrapaliśmysiędookropnie
przepełnionegopociągu,wstraszliwejgwarze
uciekinierów,wwielkimzamieszaniu.Wrazzczterema
kolegamidostaliśmymiejscaprzychorymkapitanie,
którynie-miłosierniekasłał.Siedzieliśmyupchanijak
śledzie.Amerykańskikorespondentwyjąłcygarnicęinas
poczęstował.Wszyscytrzejwzięliśmypocygarze.Potem
otworzyłzapalniczkęipodałjąktóremuśzkolegów,
Węgrowi.Wtymmomenciekapitanznowuzaczął
wsposóbnieopisanykasłać.Węgierzamknąłzapalniczkę,
acygaroschowałdokieszeni.Wszyscyrównież
schowaliśmycygara.Kapitanpo-wiedział:„Ichdanke,
meineHerren”.Amerykaninwyszedłpalićnakorytarz.
Pociągakuratstał,nagalicyjskichwzgórzachrozpływała
sięsmutna,niebieskajasnośćjesiennegoświtu,nigdzie
żywegoducha.Staliśmynamałejstacyjce,oboknas
pociągtowarowywypełnionyśmieciamiwojny,
zabłoconymi,potrzaskanymiwozami.Łysewzgórzaipola
zapowiadająjużzimę,jestbardzochłodno,dyszleikoła
połamanychwozówrzuconebezładnieczarnorysują
sięnasmutnymporannymniebie.Piejąpierwszekoguty,
alegdzie,niemampojęcia,boaniśladudomuczy
człowieka.Wzgórzasąobceiniełaskawe,tenmroczny,