Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
łyżkami.Małekominykuchennedymią,iskrybłyszczą
wciemności.Jakbydokońcapociąguprzyczepionabyła
drugalokomotywatotakuchniapolowa,która
przelatującobok,wydmuchujenanasaromatycznąwoń
gulaszu.Potemtowszystkoznika,widzimytylkotrzy
czerwonelampyostatniegowagonu,leczzdala,
zciemnejnocy,wktórąpędzipociągzżołnierzami,
dolatujądonasdźwięki,todziesiątkipomieszanych
zesobąpiosenekżołnierskichdźwięcząwpowietrzu.
Lokomotywaciągniezasobątengroźnystalowy
instrument,terozpędzoneorgany,rozśpiewanypociąg
gnającykuwojnie.Huczycorazdalej.Apotemkoniec.
PrzeztrzydnirozglądałemsiępoAltsanndec,tamgdzie
mieszkająkorespondenciwojenni.Nareszcieudałomisię
dostaćporządnypokójwczystymhoteluprzyrynku.
Przeprowadziłemsięwieczorem,uporządkowałemswoje
rzeczy,trochępopatrzyłemprzezoknonagalicyjskie
góry,którewidziałemterazporazpierwszywżyciu.
Jestemtunatyłachfrontuiposzalejącymdzieńinoc
wojennymzgiełkuBudapesztuczujęsięwtejwielkiej
wieczornejciszyzmęczony.Potemposzedłemnawspólną
kolacjędorestauracjiMojżeszaFindera,gdzie
siedzieliśmywrazzprzydzielonyminamoficerami.
Wpewnejchwiliwstałpankapitan,naszkomendant
ioznajmił,żenagodzinętrzeciąwnocykażdymabyć
spakowany,wpółdoczwartejnarynkupodstawionebędą
wozy,naktórychudamysiędonajbliższejstacji.