Зміст книги

перейти до управління читачемперейти до навігаціїперейти до деталей бронюванняперейти до зупинок
4
Wychodzęnascenę.Jasneświatłoreflektorówkłuje
mniewoczy.Dziesiątkimałych,upierdliwychszpilek.
Dostrzegamszkłoprompterawypalonenapisy
poprzedniegoprzemówieniaznikają,zastąpioneprzez
pierwszesłowamojejprezentacji.Operatorzykamer
kierująteczarnemonstrawmojąstronęwydajemisię,
żewidzęwnichsylwetkęzupełnieobcegoczłowieka,
rozciągniętąjakgigantycznypiondokręgli.
Wydajemisię?
Tak.Chybatak.Raczejwyglądamcałkiemnieźle.
Amożenaprawdęjestemgruby?
Wariuję.
Jasnacholera,jestemtakbardzozdenerwowany.
Zbytzdenerwowany.
Głowyklientów,potencjalnychinwestorów,
dziennikarzy,Bógwiekogojeszcze.Czarnyrójtrybun
wznoszącysięposufit.Słyszę,jakbrzęczenieichgłosów
cichnie,gdyświatłaztyłuauligasną.
Bioręgłębokioddech.Asystentkapoprawejposyła
mipełneotuchyspojrzenie,gdywystawiadłoń.Zgina
kciuk.
Szmerczarnegorojumilkniezupełnie.
Próżniaciszy.
Cztery.Trzy.Dwa.Jeden.
Tojestwłaśnietendzień,naktóryczekałem