Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Roz​działV
Niewiem,paniWestonpowiedziałpanKnightley
jakiemapanizdanienatematwielkiejzażyłościmiędzy
EmmąaHarrietSmith,jednaknieuważam,żebytobyło
cośdo​brego.
Nieuważapan?Do​prawdy?Dla​cze​góżto?
Niesą​dzę,żebyjednanadrugąmiałado​brywpływ.
Zaskakujemniepan.Emmazpewnością
manaHarrietdobrywpływ,możnateżzałożyć,
żepoprzezdostarczeniejejnowegoobiektu
zainteresowaniaHarrietmadobrywpływnaEmmę.
Obserwujęichzażyłośćzniekłamanąprzyjemnością.
Jakżeróżnenaszeodczucia!Nierozumiem,jakmożna
uważać,żeniemająnasiebiedobregowpływu.Czuję,
żetopocząteknaszejkolejnejsprzeczkinatematEmmy,
pa​nieKni​gh​tley.
Byćmożepaniuważa,żeprzyszedłemzzamiarem
sprzeczaniasię,wiedzącprzyokazjionieobecności
We​stona,iczujepani,żena​leżysięuzbroić.
GdybypanWestontubył,zpewnościąbymnie
poparł.Mamynatentematdokładnietakiesamozdanie.
Właśniewczorajotymrozmawialiśmyiobojebyliśmy
zdania,żetobardzofortunnedlaEmmymiećwHighbury
osobę,zktórąmożesięzaprzyjaźnić.Wtejsprawie,
panieKnightley,nieuważam,bywydałpansprawiedliwy
osąd.Takpanjużprzywykłdożyciawsamotności,
żezwyczajnienieznapankorzyściwypływających
zdobregotowarzystwa.Pozatymchybażaden
mężczyznaniemożewydawaćsprawiedliwegoosądu,
kiedyniewie,jakimpocieszeniemjestprzyjaciółkadla
kobiety,któraodnajmłodszychlatprzyzwyczajonabyła
dotowarzystwareprezentantkiswejwłasnejpłci.
RozumiempanaobiekcjecodoHarrietSmith.Niejest
damązwyższychsfer,odpowiedniądlaEmmy.Zdrugiej