Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zawojowaćniejednegobogategowdowcaspomiędzy
tych,którychcórkimieszkałyuniejlubchodziłynajej
pensję.Nieszczęściemwłaścicielka„czarnych
diamentów”miałaspojrzenieraczejprzenikliweaniżeli
tkliwe,cowpołączeniuzwąskimiustamiipostawą
imponującąbudziłodlaniejprzedewszystkimszacunek,
zarównowkobietach,jakiwmężczyznach.
Uczennicebałysięjej,choćnigdyniepodnosiłagłosu.
Najmocniejrozbawionaklasamilkłaodrazu,jeżeli
wsąsiedniejsalidzieciusłyszaływpewien
charakterystycznysposóbotwieranedrzwiirównychód
przełożonej.
Damyklasowe,anawetprofesorowiepodziwiali
magicznywpływpaniLatternapensjonarki.Matkimające
dorosłepannynawydaniuzniepokojemmyślałyojej
córce,Helenie,jakgdybymłodapięknośćmogła
pozabieraćimwszystkiepartieizłamaćprzyszłość
wszystkimgotującymsiędomałżeństwadziewicom.
Niejedenzaśzamożnyojciecwątłegoibrzydkiegosyna
myślał:TenhultajNorskizabrałzdrowieipiękność
dziesięciutakimjakmójKajtuś,choćitochłopakniczego!
ByławięcpaniLatternawszelkisposóbszczęśliwa:
zazdroszczonojejmajątku,powagi,pensji,dzieci,nawet
oczu.Mimotonajejczolecorazgłębiejrysowałasię
zagadkowazmarszczka,natwarzcorazniżejzsuwałsię
cień,niewiadomoskądpadający,aoczycoraz
przenikliwiejwpatrywałysięgdzieśpozaludzi,jakby
usiłującdojrzećwypadkiniewidzialnedlainnych.
WtejchwilipaniLatterspacerujeposwoimgabinecie,
któregooknawychodząnaWisłę.
Jestjużschyłekpaździernika,oczymmówi
rudożółtaweświatło,którymsłońce,kryjącsię
zaWarszawą,pomalowałodomyPragi,ko-minyodległych
fabrykiszare,zamglonepola.Światłojestzwiędłe,jakby
zaraziłosięodzwiędłychliścialbonasiąkłorudąparą