Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
małpywklatce,niezauważyłaś?
Tymczasemobcyczłowiekpodchodzibliżej
isprawdzająccośpodwagonem,zcichapyta:
–Wygdie?NaSybir?
–Niewiemy.
–Aaa…wyPoliaki?
–Tak.Polacy.
Zerkazewspółczuciemimrucząccośpodnosem,
szybkoidziedalej.
Tymczasempociągpokilkugodzinachpostojurusza
wdalsządrogę.Ludziecorazbardziejgłodująisłabną,
niektórzyjużwcaleniewstają.Płaczdzieciteżzupełnie
ucichł.Widoczniemałe,wynędzniałeistotkiniemają
nawetsiłynapłacz.Jedyniesmródstajesięcoraz
większy.Zpowoduniedostatkuwodyibraku
odpowiednichwarunków,niemamowyohigienie
osobistej,atuprzecież…kobiety.Zdnianadzień
nieprzyjemnyzapachjestcorazdotkliwszy,zczasem
stajesięniedozniesienia,gdyżprawiewszystkichmęczy
biegunka.Zapachyniemytychciał,brudnejodzieżyoraz
nieczystościłącząsięzesobą,stwarzająctakąmieszankę
smrodu,jakiejniktsobiedotądniewyobrażał.Dobrze,
żemrózgoniecołagodzi.Jedynietakizniegopożytek.
Zpowoduwycieńczeniaiodwodnienialudziezaczynają
umierać.Pierwszytruptostraszneprzeżycie.Trzebaalbo
znimspać,albozrzucićnapodłogęiniechcącypodeptać,
boprzecieżjestciasno,niemagdzienogipostawić.
Wkażdymwagoniektośumiera.Następujejakby
naturalnaselekcja.Cinajsłabsiniewytrzymujątrudów
nieludzkiejpodróżyipierwsiumierają.Dotyczytogłównie
dzieciorazstaruszków.Napostojach,konwojencikażą
zrzucaćciałatużoboktorów.Niesposóbtego
zaakceptowaćiniemożnasięztymoswoić.
–Zpewnościąktośjezarazuprzątnie,zanimdobiorąsię
psy–myśliPola,samasobiedodającnadziei,jakbysię
chciałarozgrzeszyćzanieswojewiny.