Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
DirkTielkeżegnałHamburgbezżalu.Dwie
zapakowanetorbypodróżne,jedenplecakijednoduże
pudłopobananachstanowiłyjegoniemalcałyruchomy
dobytek.Zmieściłysiębezproblemuwbagażnikugolfa.
Zamknąłsamochódispojrzałzpowątpiewaniem
nakartkęznapisem
PRZEPROWADZKA
,którąprzykleił
naszybie,żebyułagodzićkolegówzdrogówki.
Zaparkowałwdrugimrzędzie,coruchunieblokowało,
alejakznałziomków,wystarczyłocałkowicie,byktóryś
chwyciłkomórkęiwezwałpolicjęcodrugi
przejeżdżającykierowcanaciskałklakson.Dirkwpadł
dobramy,popędziłnatrzeciepiętro,obrzucił
umeblowanyapartamentostatnimspojrzeniem,
podniósłdonicęzbardzoliściastąroślinąizatrzasnął
drzwi.Schodziłposchodach,ostrożniestawiającstopy.
Bardzoliściastaroślina,którejnazwyjeszczesięnie
nauczył,kołysałamusięgęstoizielonoprzedoczami.
Dirkdostałpoprzedniegodniaodżegnającego
gozespołunaprzyozdobienieswojegonowegobiura.
Kiedywyszedłprzedbramę,natychmiastzauważył
politessęstojącąprzygolfie.
CześćGina.Jesteśtusłużbowoczyprywatnie?spytał,
samniebędącpewny,cobywolał.Mandatzazłe
parkowanieczyscenępożegnalną.
Wyglądasz,jakbyśsięchciałprzedemnąschować
zatymkrzakiem.Roześmiałasię.Chodź,niezrobię
cikrzywdy.Tylkoudaję,żepiszęmandat.Nochodź,
przypnijroślinkęnaprzednimsiedzeniuidajsięostatni
razpocałować.
CeniłwGiniejejbeztroskąniezależność.
Nierozstajemysięprzecieżnazawsze.Będziemy
telefonowali.OdwiedziszmniechybawKirchdorfie?
ToraczejtywpadnieszkiedyśdoHamburga,jak
cisięznudząwiejskiekrowyodparłanieco
dwuznacznie.Niecierpięwsi.
Kirchdorfjestmiastem.Przyszłyszefpolicjigminy
Kirchdorfuniósłsięhonorem.