Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Atyuważajprzytymoknie,bosięsekretwydaprzestrzegał
znowuDziadek.Nieznajomycion?spytałbojaźliwie.
Nie.
NieHlebowicztoprzebrany?
AHlebowiczeludziemożni?spytałem.
Ho!zawołałDziadek.Hoho!
Tenbiedny…
TodobrzeuspokoiłsięnachwilkęDziadek.Alezaraz
zatrwożyłsię:Dowszystkiegoonizdolni,dokażdegoszalbierstwa,
zapamiętaj!
Wiem,Dziadziu.
Będzieszmiwierny,tociimieniecałezapiszę.Panemzostaniesz
nadNiemnemnajbogatszym.
Jawiem,Dziadziu,alejabymchciałszybciejdoZiemiŚwiętej.
DojdziemyzapewniłDziadek.
Dalekojeszcze?spytałem.
Sporo.Siłwtychkomnatachnabierzemyidalejwdrogę.
NaświętyMarcinbędziem.
Tenczłowieksiedziałopartyopieńjabłoniipożywiałsiętym,
cowsakuzesobąprzyniósł.Jadłzamyślonyichybabezupodobania,
czyżespecjałytobyłyżadne,czyteżtroskamizgnębiony.Nagle
cofnąłemsięwgłąbpokoju,bomisięzdało,żeonpatrzywmoją
stronęitotak,jakbymniedostrzegł.
NaświętyMarcinzimnopowiedziałem,ukrywszysię
zaframugą.
TamzawszeciepłouspokajałDziadek.
Ówczłowieknarynkunaglewstał,okruchyzkaftanastrzepał
iznowuspojrzałwstronęnaszegookna.Inaraz,chwyciwszypas
iszablę,dźwignąłsię.
Idzie!zawołałem.