Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tychcholernychcudów?Icowyterazzrobicieztymdobrym
zdrowiem?!Nanartachwodnychbędzieciejeździć?Przecieżniktnas
niechce.Nikt...
Pomyślałem,żeBanasiakjestjednakdefinitywnieszurnięty.Ale
jegoobłędnietłumaczyłzachowaniapozostałych.
-Ilelatbyłapanipozbawionawzroku?-spytałemKarolkową.
-Odkąddostałamkamieniemwczoło...Czterdzieścibędzie
-odparła,jakbympytałorocznicęślubu.
-Janiechodziłemodpodstawówki-dodałMarczyk.
-Noi...-Przebierałempalcami,dającimdozrozumienia,
żepowinnitańczyćzradości.
-Niemapowodu-powiedziałMarczyk.
-Przecieżpanchodzi,niecieszysiępan?
-Adokądmampójść?-zapytał.
4.
-Trochęjużmnienogibolą-pożaliłsięMarczyk.
-Możegdzieśusiądziemy?-zaproponowałem.
Banasiakwzruszyłramionami,aleKarolkowazaczęłasięrozglądać
popodwórku,któregoniewidziałaodczterdziestulat.
-Nigdytuniesiedziałam-powiedziała.
-Jesttylkokaruzela-Michalikkiwnąłgłowąwstronękilku
metalowychkrzesełekuczepionychwygiętychramion.
Banasiakusiadłpierwszyiprzebierającnogami,zrobiłjedno
okrążenie.-Możnatylkowkółko.Bezsensu-powiedział
zawiedziony.
-Racja-mruknąłMichalik.
-Tochodźmynahuśtawki,możnawgóręiwdół
-zaproponowałem.
-Idźpanwcholerę.Żartysięgotrzymają-zbeształmnieBanasiak.
Miałemogromnąochotęodpyskowaćżłobowi,alepotulnie
dosiadłemsięnakaruzelę.KarolkowaiMichalikzrobilitosamo
ipospuszczaligłowy.Siedzieliwmilczeniuigapilisięnatrawnik.
Obmyślałemjakieśdobrepytanie,gdyodezwałasięKarolkowa.
-Córkaizięć-powiedziała.
-Góraczydół?-zapytałMarczyk.
-Córkagóra,zięćdół.
-Corobili?
-Córkamyłaschody,azięćsięupił,zbiłją.